wzięli tabletkę bo nachodziła zmiana gwałtowna zmiana klimatu? Chmura pyłowo-wulkaniczna i zima stulecia? Przecież w okresie zlodowacenia ludzie całkiem dobrze sobie radzili, a imigranci i bezdomni nie dostali tabletki więc sporo ludzi zapewne przeżyło
Właśnie skończyłam oglądać i sama się zastanawiam o co chodziło, najpierw myślałam o czymś toksycznym, typu jakaś fala toksycznego powietrza z jakiegoś wybuchu, ale chyba to co piszesz byłoby bardziej adekwatne, wystraszyli się tego czego nie znali? Jakby nie patrzeć w naszych czasach jesteśmy bardzo delikatni w wielu sprawach i przewrażliwieni na wielu płaszczyznach życia, bali się tak bardzo, że woleli umrzeć na własne życzenie, zamiast sprawdzić co ich czeka? Sama nie wiem..
No bali się i ślepo uwierzyli w to co im wciskali media,rząd i "autorytety" - ludzmi jest łatwo manipulować.
Ten film to jest dno totalne.Zwykła Amerykańska Propaganda.Mogliby go na TVPIS pokazywać.Jedyny plus tego filmu to sceny finałowe,jak w końcu wszyscy padali kiedy przyszła ta cała chmura śmiertelna.
A mnie się wydaje, że wątek "Grety latającej za DiCaprio", zmian klimatycznych, nieuniknionego końca świata (przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Ziemia nie będzie wiecznie istnieć), to nie jest jedyny trop w filmie. Ja odebrałem "Silent Night" głównie jaki przypomnienie bolesnej prawdy – że jesteśmy śmiertelni i że nigdy się z tym nie pogodzimy. Choćby nie wiem co byśmy mówili i myśleli, jeśli jesteśmy zdrowi fizycznie i przede wszystkim psychicznie – nigdy nie zaakceptujemy śmierci, nie oswoimy jej, zawsze będzie na nią za wcześnie.
Ziemia bedzie wiecznie istnieć.tylko ludzie w końcu wyginą i skonczy sie to nasze pasożytowanie. I wtedy planeta odżyje.
Ale z tym oswajaniem śmiertelności mozesz mieć racje.niezly trop.
Myślę że film byl nierowny a i czasem nielogiczny,ale to moze dlatego ze chcieli zmiescic OGROM rzeczy w tej fabule dlatego nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia jak zakładałoby się to przy jego treści .
Nie wiem, czy Ziemia odżyje po naszym wyginięciu, skoro przez żar słońca oceany w końcu wyparują i wszelkie żywe organizmy wyginą. Słońce będzie coraz cieplejsze i będzie żyło dłużej od Ziemi.
Jak ziemia niby będzie wiecznie żyć? Jak kosmos nawet nie jest wieczny? A co gdy np nastąpi śmierć słońca? Umierająca gwiazda pochłonie ziemię, jeśli ta do tego czasu będzie jeszcze istnieć.
Mamy się w znajomych, dlatego tym bardziej zmartwiła mnie ta Twoja mizantropia. :/ Według wróżeń naukowców Ziemia istniałaby (bez nas czy z nami) długo, ale kolega wyżej wspomniał, że też nie wiecznie. A redukowanie całej ludzkości do pasożytów... Cóż, to może nawet jeśli fundują nam coś podobnego jak w filmie (teoria depopulacji), to będzie lepiej?... W tym rzecz, że Ziemia poradziłaby sobie bez nas. Radziła sobie miliony lat świetnie z zagrożeniami znacznie gorszymi niż plastik i podobne. Ludzie są wobec siebie nawzajem coraz gorsi, a co niektórzy bardziej martwią się florą i fauną.
Też taka refleksja mnie naszła. W każdym razie podobna. Nie wiem, czy taki był zamysł twórców, żeby wzbudzić takową refleksję. Myślałem, czy świadomość bliskiego końca wzbudza w ludziach to, co najlepsze. Chyba nie we wszystkich. Jedni spędzają taki czas z bliskimi, drudzy urządzają rozboje. I może to jest wyznacznik tego, co głównie pielęgnowali, w czym pokładali nadzieję i co wybierają na wieczność?
Jak dla mnie, trochę przekombinowany. Specjalnie obejrzałem początek jeszcze raz żeby się przekonać czy czegoś nie przegapiłem.
Wg mnie specjalnie nie było określone co ma ich zabić, żeby pokazać karykaturę ślepego zapatrzenia w media, rządy itd. Natomiast efekt końcowy wg mnie nie powala, jest po prostu niezły i tyle.