młody (ale nie wyglądający na młodego), męski (ale nie wyglądający na męskiego) kozak romansuje z żoną sąsiada, żeni się z inną, znów romansuje, porzuca żonę, wraca do żony, znów romansuje a w między czasie walczy w I wojnie światowej, walczy o komunizm, zwalcza komunizm i znów walczy o komunizm i znów zwalcza komunizm i… trochę pije, trochę debatuje, trochę marudzi.
Rozwlekłe (340 minut!), nudne, chaotyczne. Co ciekawe produkcja unika prostej propagandy, bolszewicy bowiem nie są tak jednowymiarowi jak by się można było spodziewać. Piewcy rewolucji kierują się szlachetnymi ideałami równości, niestety niekiedy i im przydarzy się być wyrachowanymi okrutnikami.
Masz rację!"Terminator"to nie jest..Co ten Szołochow nawypisywał!!I jeszcze dostał za te gnioty nagrodę Nobla!!A film??W ogóle się nie da ogladać!!Takimi nudnymi "gniotami"..już ze trzy pokolenia się zachwycają..Do światowych arcydzieł zaliczają..Nooo..ale się nie znają;biedaki..Ty to byś dopiero nakręcił...
Przeczytaj powieść, być może wtedy zrozumiesz co kierowało głównym bohaterem. Ciężko jest 2000 stron książki przenieść na 4-5 godzin filmu.
cóż za riposta! musisz mieć najostrzejszy języczek w swojej podstawówce, zapewne nawet woźny drży przed tobą!
Nie zgadzam się. Obejrzałem ten film po 40 latach. I stwierdzam, że się prawie nie zestarzał. Dobry warsztat filmowy, dobry scenariusz, prawdziwe postacie.
No faktycznie, mniej więcej tak ten film wyglądał. Ale nie rozumiem po co wszystkie kobiety poumierały. Mężczyźni żywi z wojny wrócili , a one się pozabijały.
Szczerze się uśmiałam, jak przeczytałam to streszczenie. Książkę ubóstwiam, uwielbiam, ciągle do niej wracam i wracać będę. Ale jakby się chciało krótko opowiedzieć, o co chodzi w tym to to byłoby najlepsze. Choć analogicznie można by i streścić takie współczesne dzieła - Wiedźmin, białowłosy mizantrop z wiecznymi problemami egzystencjalnymi, łazi wiecznie tam, gdzie go wcale nie potrzeba, ubzdurawszy sobie wyższe cele i ważną misję. Dochodzi tu również miłość, seks i przeznaczenie.