Dziś to by tam wjechała pomoc społeczna i to na pełnej. Alkohol, zaniedbane dzieci - ale koniecznie musi być ich dużo, koniecznie... I włazi z tym dzieciakiem na stołek... Choć potrafię sobie wyobrazić - i może mam nadzieję, że tak jest - że te dzieciaki mieszkają dziś w Warszawie, mają smartfony, oglądają memy w necie, snują się po galeriach, gdzieś tam pracują, mają prawo jazdy, samochody i niczym nie wyróżniają się spośród swoich rówieśników. I w życiu, ale to w życiu, nie przyznają się, że to właśnie oni wystąpili w tym filmie. Bo i nie ma do czego.