"Sprzedawcy" to genialny film, który w groteskowy sposób pokazuje taką Amerykę jaka jest w rzeczywistości, a nie taką jaką znamy z innych Hollywoodzkich filmów. Po pierwsze akcja filmu nie rozgrywa się w cukierkowej metropolii, tylko w New Jersey, która przez nowojorczyków powszechnie uważana jest za totalne zadupie. Po drugie bohaterowie filmu nie są ani piękni, bogaci, czy dobrze wykształceni dzieciaki z dobrych domów. Po trzecie film pokazuje, że nawet w WSPANIAŁEJ AMERYCE młodzież boryka się z brakiem perspektyw w życiu.
"Sprzedawcy" można traktować nawet jako swego rodzaju arcydzieło, bowiem pod grubą warstwą skeczy i wulgaryzmów, porusza trudne tematy społeczne, które naprawdę trudno jest odnaleźć w innych hollywoodzkich produkcjach. Ubóstwo, narkomania, analfabetyzm a przede wszystkie brak perspektyw społeczeństwa są w USA tematami, na które WSPANIAŁA AMERYKA nie chce rozmawiać, ponieważ taka dysputa mogłaby pozostawić zbyt głęboką rysę na jej propagowanym dla świata wizerunku. Naprawdę niewiele jest filmów pokazujących USA od takiej strony np. "Za wszelką ceną", "Monster Ball".
Napiszcie, co o tym myślicie.
Pozdrawiam.
PS. MOJA ODPOWIEDZ BYŁA SKIEROWANA DO JAKWIT 10 A NIE DO RADUS KOWALSKI.
RADUS KOWALSKI PRZEPRASZAM ZA POMYŁKĘ
POZDRTAWIAM
To ma być dobra riposta...??? to był co najwyżej dobry żart.
Polska, Ameryka, Rosja, Anglia, Japonia. Ludzie w tych krajach tylko na pozór się różnią, ponieważ problemy na całym świecie są jednakowe. Ten film równie dobrze mógłby rozgrywać się w na przedmieściach Warszawy, ponieważ problemy polskiej młodzieży są w rzeczywistości identyczne jak młodych Amerykanów. Nie rozumiesz tego??? Toś jest kiep i tyle.
Nie ma jak to totalnie zjechać USA. Taka ostatnio moda. W Stanach zaczęło się od hippsów. W Polsce wystarczyło żeby młodzież zapomniała o komunizmie. Ludzie, zanim coś napiszecie proponuje użyć własnego rozumu. Ameryka nie jest święta, ale jak można tak oczerniać jeden z najbardziej liberalnych krajów świata ? Młodzież ma problemy wszędzie, ale na pewno nie są one identyczne, co najwyżej podobne.
Jako odtrutkę na propagandę przeciwko USA polecam książkę "Zapiski dyletanta" L. Tyrmanda. Naprawdę daje do myślenia.
Dobre... USA ma swoje ciemne strony jak choćby Kodeks Haysa, ale mimo to nie znam drugiego takiego kraju, który tak mało wtrąca się w życie zwykłego obywatela. Gdzie Ty masz chłopie totalitaryzm ??
Jeszcze raz polecam "Zapiski dyletanta" L. Tyrmanda.
Zgodzę się w wypowiedzią Delvares, film jest naprawdę świetny i ciekawy, nie widzę zbytnio powodów do tak wielkiego oburzenia jakie wzbudził ten post (choć można zauważyć pewną niechęć do kraju po drugiej stronie oceanu). Może i autor nie był w Ameryce ale widział film w którym to ujrzał pewien obraz na którym oparł być może swoją odpowiedź, zresztą jak już stwierdzono ukazane w obrazie problemy można znaleźć na naszym podwórku jak i na innych również. Jedynie trzeba pamiętać że jest to obraz nie całej Ameryki tylko jej części i nie można oceniać ogółu po zapoznaniu się z częścią/fragmentem...
Poza częstym złośliwym używaniem zwrotu WSPANIAŁA AMERYKA mogę się zgodzić z tą wypowiedzią :)
Ja również nie ograniczałbym się tak naprawdę do odnoszenia tego filmu jedynie do społeczności Ameryki.
Film mnie urzekł głównie dlatego, że ukazuje wiele problemów występujących w życiu każdego człowieka,
zagadnień uniwersalnych. Zapewne wpłynął na to fakt, że w sytuacjach zawartych w filmie dostrzegłem
analogie do sytuacji z własnego życia. Nie zawaham się dodać, że otworzył mi oczy na pewne aspekty.
Podobało mi się w nim również to, że nie był taki jak tysiące innych.
Nie wydaje mi się aby celem tego filmu było w jakikolwiek sposób obrazowanie Ameryki. Jest to jedynie zabawna opowieść dwójce meneli & Company. Idąc tym tokiem myślenia można uznać, że Trailer Park Boys pokazuje nam WSPANIAŁĄ KANADĘ i pewnie wielu niepełnosprytnych tak właśnie myśli. To po pierwsze. Po drugie jeśli myślisz, że jest to jeden z nielicznych filmów pokazujących obywateli amerykańskich bez przyszłości... to bardzo mało widziałeś. Po trzecie naprawdę wątpię aby Ameryka była jakimś jednorodnym ciałem decydującym jakie filmy o niej mogą powstać, a jakie nie.