Ten film polecił mi mój profesor. Powiedział, że jest dobry dla ludzi zasiedziałych w filozofii (teraz jestem na 4 roku). Szczególnie kazał zwrócić uwagę na postać Bradego i jego podejście do życia. Cały metafizyczny sens tego filmu zamyka się w tym, że Brady tak naprawdę był większym filozofem niż jego brat-profesor. Bill opowiadał o Sokratesie, a Brady żył jak Sokrates.
Ciekawe spojrzenie. też jestem na 4. roku filozofii i też podobał mi się ten film. to, że ma niską ocenę mnie nie dziwi, bo w końcu ilu jest filozofów którzy zasiądą do takiego filmu;), ale szczególnie ciekawe w kontekście filo, jest zakończenie i śmierć jak to nazwałeś "prawdziwego Sokratesa". Jak lubisz dziwny humor z pogranicza metafizyki to polecam "I heart huckabees" to jest dopiero jazda bez trzymanki i również niezła obsada//