Oraz kopulować z tą kobietą!

Ta, powiedzmy, ekscentryczna scena, jest bardzo ciekawa, ponieważ wpisuje się w logiczny ciąg niekończącej się przemiany głównego bohatera. Dobrze ją zestawić z późniejszymi, w których Conan w określony sposób odnosi się do kobiet lub swoich przeciwników. Wraz z każdą kolejną odsłoną jest „wyżej”, by w końcu zasiąść na tronie. Przydomek „Barbarzyńca”, dosłownie rzecz biorąc, najlepiej pasuje do tej właśnie do sceny, którą cytujesz; wraz pojedynkami gladiatorskimi, stanowi ona punkt odniesienia dla sytuacji, w których Conan zmienia się pewnego rodzaju mędrca, wciąż jednak zachowując w sobie swój barbarzyński pierwiastek!

Mi to raczej przypominało kino klasy B. Nie dopisujmy ideologii temu filmowi. Fabuła jest dziecinna, aktorstwo wywołuje śmiech - czasem sceny były tak przepełnione patosem że aż mi się żal robiło reżysera... Jednym słowem jedna wielka masakra. Dla dzieci zbyt brutalna, dla dorosłych zbyt banalna. Naprawdę mogli lepiej zrobić ten film...
Pomyślmy - trzech kompanów którzy są TAK NIESAMOWICIE ZWIĄZANI (chemia aż chlapie po mordzie z ekranu) wpada na świetny pomysł żeby wymordować całą świątynię - i to nie jest spoiler bo każdy chyba się domyśla końca już na początku... hmm KONIEC. W języku informatyka "Start - spotkaj ludzi - wymorduj świątynię - STOP".. nuda panie...

Jesteś zbyt prosty i głupi by zrozumieć ten film a to bardzo ..bardzo mądry film...

I ja popieram Josepha88. I zwracam uwagę, że scenariusz współtworzył Oliver Stone, a ten ma znakomitą rękę do ich pisania...

Haha, lubię jak ktoś zna się na rzeczy. Nie ma lepszego filmu fantasy od Conana.

Właśnie dziś myślałem jak denny jest Jackson w konfrontacji z dziełem Miliusa!

A moja ulubiona scena to:
http://www.ferdyonfilms.com/wp-content/uploads/2010/05/Conan6-e1273251225838.jpg

;-)

Ten tekst jest parafrazą słów Czyngis Chana: "Mężczyzna największej doznaje rozkoszy, gdy pokona wrogów, gdy gna ich przed sobą. zabiera wszystko nad czym sprawują władzę, gdy widzi ich bliskich skąpanych we łzach, gdy siodła konie wrogów i ściska w objęciach ich córki i małżonki”.

Ten konkretny tekst z filmu (choć po angielsku brzmi nieco inaczej) padł w trzecim odcinku drugiego sezonu The Magicians ^^

Lament w stylu "oj córciu córciu"