Pierwsza cześć Creed to był średni film: za dużo tam melodramatu a za mało dramatu. Niestety dwójka jest zdecydowanie gorsza.

Po pierwsze jakość Audio - Video
Seria Rocky pod tym względem była kapitalna, ponieważ to takie utwory jak „Eye of the Tiger” napędzały ten film i widzów. Znowu tutaj to mamy jakieś pitu-pitu przez co film nie motywuje, nie zachęca do oglądanie. Do tego jak dołożysz zwykłe sztampowe ujęcia, to wychodzi nam film zrealizowany po łepkach: 4/10.

Po drugie historia, czyli scenariusz.
Jak ktoś widział ROCKY 4 to od razu wiedział jak to się skończy Creed II: zero zaskoczenia, totalna zrzynka. Do tego bohaterowie tak nijacy że aż przykro patrzeć, a szczególnie ROCKY, który w Rocky Balboa z 2006, wygłosił tak niesamowicie motywujące tekst, że cały czas daje ludziom kopa do działanie. No a tutaj Rocky gada jakieś głodne wstawki, które usypiają anie dają kopa do działania, dlatego w tej kategorii jest bardzo źle, czyli: 2/10

Po trzecie rozrywka.
Na okładce ROCKY, do tego film o brutalnym boksie, a przez a przez większość filmu oglądamy rozterki głównego bohatera, z cyklu: jak się oświadczyć, czy będę dobrym ojcem itd. Ok to są ważne sprawy, ale nie w takim filmie! Zreszta wystarczy sobie zobaczyć film „Wojownik” z 2011 roku, który także ma w sobie życiowe problem, a przedstawia to w taki sposób, że aż wgniata w fotel. No a w Creed II to to mamy tule napięcia i emocji, co w serialach z cyklu „M jak miłość” dlatego w tej kategorii daję 2/10.

Podsumowując
Kiedy zobaczysz sobie film „Rocky”, to masz ochotę iść pobiegać, masz ochotę ruszyć i zmienić swoje życie. Inaczej mówiąc seria filmów o Rocky, to filmy które są proste, rozrywkowe, ale dają Ci energię i dlatego je zapamiętujesz. Znowu kolejny film „Creed” to jakaś papka, która chce zadowolić każdego: trochę dramatu, trochę melodramatu, trochę wszystkiego a jak wiadomo jak coś jest dla każdego to jest do niczego.
Ogólnie dla mnie jest to Bardzo zły film 2/10, bo jest totalni pusty film i nie dorasta serii Rocky, nawet do podeszwy.