Ze słynną serią "Rocky" i kolejnymi próbami jej kontynuacji jest jak z Mercedesem - ostatni prawdziwy wyjechał z fabryki w latach 90-tych. Wszystkie późniejsze to już nie to samo...
Film przede wszystkim za długi, co wyraźnie daje się odczuć już po pierwszych 35-40 minutach. Scenariusz poszatkowany, nierówne przeskoki akcji i mało wyszukane próby jej zawiązania. Patrząc przez pryzmat pierwszych pięciu części serii (szczególnie "Rocky IV", do której nawiązuje), próżno tu szukać choćby namiastki tego niepowtarzalnego klimatu z tamtych lat. Gdyby nie Stallone i Lundgren oraz wzgląd na arcydzieło, jakie razem stworzyli w 1985 r., film byłby kolejnym z wielu, niewyróżniającym się niczym szczególnym na tle innych "niskobudżetowców".
Reasumując, do całej antologii "Rocky'ego" wracam regularnie od wielu lat, zawsze oglądam z zapartym tchem i tak już chyba pozostanie. Niestety, pierwszy "Creed" poszedł w zapomnienie tuż po seansie, a "Creed II" właśnie do niego dołączył.