Wiem, nie powinienem oceniać tego filmu przed obejrzeniem pozostałych części (w końcu stanowią zamkniętą całość), ale że w najbliższym czasie raczej nie uda mi się zobaczyć dalszych Cremasterów (ew. epizod trzeci...), pozwolę sobie odejść od tej zasady.
I tak, pierwsza część cyklu nie opowiada nam o niczym - chyba nie powininem był się niczego 'normalnego' spodziewać po awangardziście, no ale 40 minut niezrozumiałych wygibasów tajemniczej blondynki pod stołem i zabawy z winogronami (raz to zielonymi, a raz fioletowymi!) przekładających się na ruchy hostess na pustym stadionie, nie robi na mnie większego wrażenia. Rzeczywiście - może nieco intryguje i zachęca do obejrzenia kolejnych części (w końcu to artysta - musi mieć coś do powiedzenia!), ale również nudzi (choć to tylko 40 min) i wprawia w zakłopotanie (no bo o co tu chodzi?).
Wkrótce Barney zawita na Nowe Horyzonty do Cieszyna, więc może więcej ludzi to obejrzy i poda nowe tropy.