Oglądałam już jeden film z Mią Wasikowską, też kostiumowy i nie spodziewałam się zobaczenia czegoś nowego, ale poszłam, bo mam słabość do filmów kostiumowych. Nie powiem, bardzo efekciarski film, piękne ujęcia, efekty, ale fabuła moim zdaniem niedopracowana, wręcz śmieszna. Film mógłby z pełnym sukcesem reklamować jakąś firmę tasaków czy innych ostrych narzędzi.
Zastanawia mnie jedno - kiedy Alan został dźgnięty bodajże w pachę i w bok, ledwo trzymał się na nogach, ale gdy Lucille została ciężko ranna w okolicach serca, beztrosko latała po całej chałupie. Nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że powinien chociaż pojawić się na jej twarzy wyraz bólu :]
Jeśli ktoś oczekuje krwistego horroru, to niech lepiej nastawi się na krwistą komedię :) Ale zobaczyć zawsze warto, choćby ze względu na Hiddlestona - moim zdaniem wypadł w tym filmie najlepiej ze wszystkich.
Mnie rozśmieszyła rozmowa gdy Edith źle się czuła w domu i Thomas w ramach rozrywki postanowił zabrać ją na pocztę. Wspaniała alternatywa dla wspólnego spędzania czasu. No i scena seksu jak Edith przebierała w rękach kolejne warstwy sukienki.
Tak, poczta rozwaliła system. Z drugiej strony, mieszkając w takim "magicznym" domu, nawet bieganie na pocztę mogło okazać się nie tyle rozrywką, co ulgą.
Wszędzie daleko więc wyprawa do miasta na pocztę miała bym odskocznią od tych wszystkich wizji Edith czy jak jej tam było. A co do seksu - brak słów, bzykać się w kiecce ważącej kilka kilogramów...
Raczej nie zdążyła tego wszystkiego zdjąć. Thomas, który do tej pory miał tylko siostrę, która obserwowała każdy jego gest w kierunku żony, w końcu poczuł wolny i szybko wziął się do roboty. Chyba zauważyłyście ten rogalik na twarzy gdy ochoczo zabierał się za Edith w cieplutkim pokoiku na poczcie. A później to samo szczęście po powrocie do domu.
Szczerze, dobrze, że Edith nie pokazała cycków - cycków mamy już za dużo w filmach. A męska, jędrna pupa to przyjemny i rzadki widok ;-)
przecież kiedyś tak było że one się bzykały w takich kiecach albo nawet sie kobiecie koronke zakładało na głowe podczas seksu.
Ziom, brzmi to zabawnie ale tak to wyglądało jeśli się żyło na odludziu. Wyprawa na pocztę była okazją do spotkania z ludźmi i złapania kontaktu ze światem, bo na poczcie można było przejrzeć dzienniki.
SPOJLER
Lucille w wieku lat czternastu była w stanie rozłupać czaszkę dorosłej kobiecie, a kilkanaście lat później, w scenie wyjętej prawie z bondów, wgnieść dorosłemu, postawnemu mężczyźnie pół czaszki, za rekwizyt mając jedynie umywalkę. Najwidoczniej ten "poprawczak", do którego trafiła po zabiciu mamusi to szkoła Gildii Skrytobójców. Inaczej się tego wyjaśnić nie da
fakt - miotala nim jak szmata... Dobrze wyzartego nieprzytomca podnosila z gleby jakby byl z papieru - to mi bardzo podeszlo pod show-mordobicie jakie sa we wrestlingu - on sie jej doslownie podstawial, zeby mu miske sklepala....
PS
a w ogole sens doboru tego sprawcy - zupelnie mi umyka... W tej scenie przeciez przekonywujacy bylby raczej facet - dlaczego w koncu wyszlo na babe jest naprawde zagadka - tym bardziej, ze to nie wnosi nic do sprawy, ze wybor padl na nia...
Alan dostał nożem, a ta siostra długopisem, więc chyba jest jakaś różnica między tymi narzędziami... No i nie wiem, gdzie w tym filmie jest jakaś komedia. Jak kogoś to śmieszyło, to musi mieć naprawdę dziwne poczucie humoru. Mi tam się to podobało, film mnie wciągnął i to bardzo... Tajemnica i odkrywanie jej - było to dobrze przedstawione... I świetne zakończeniem, z duchem siostry grającym na pianinie.
No dobrze, ale nie było po niej widać krzty bólu jak ganiała za Edith! Takie dźgnięcie w serducho, nawet błahym długopisem musi być bardziej bolesne niż bóle miesiączkowe, które przykuwają niektóre dziewczyny do łóżek ;)
A skoro nie tylko mnie bawił ten film, to chyba nie jest tak źle z moim poczuciem humoru :>
Nie widziałem tam nic śmiesznego, jak dla mnie, film trzymał w napięciu przez cały czas. A z tym długopisem i bieganiem to trochę takie czepianie się, bo nie było to jakoś tak bardzo niewiarygodne jak w niektórych filmach, gdzie morderca jest praktycznie nieśmiertelny i nic nie jest go w stanie zabić. Ja dałem się wciągnąć w tę opowieść i z seansu wyszedłem zadowolony ;)
Każdy ma inny gust i ma prawo postrzegać ten film w inny sposób. Moich oczekiwań w każdym razie nie spełnił. I nie uważam, żeby to było czepianie się. Bądźmy konsekwentni - jeśli ma to być horror mrożący krew w żyłach, to odpuśćmy sobie absurdalne sceny.
Po tym reżyserze spodziewałem się takiej mieszanki gatunkowej, tak jak to było np. w Labirynt Fauna, więc w sumie nie oczekiwałem tutaj typowego horroru. No, ale racja, każdy ma inny gust i niektórym nowy film del Toro się spodoba, a komuś innemu już nie.
Stingomaniaczka może teraz już wiesz , ale tylko przypomnę , że to nie był horror . Sam Guillermo i aktorzy podczas wywiadów podkreślali , że jest to romans gotycki także następnym razem polecam się dowiedzieć na jakie gatunkowo kino się wybiera , a nie potem oceniać film w kryteriach do których on nie należy .
to Ty jeszcze nie wiesz, ze dewiaci nie odczuwaja albo maja obnizone poczucie bolu? :P
PS
Sting is szajse... ;P
Zgadzam się - końcowa scena naprawdę mnie rozśmieszyła swoją karykaturalnością. Skojarzyły mi się walki w kisielu nie wiedzieć czemu ;)
Rzeczywiście coś nie tak z odzwierciedleniem efektu bólu po zranieniu.
Alan został zraniony w rękę w taki sposób, że od razu pomyślałam, że laska przecięła mu tętnicę ramienną więc czeka nas fontanna krwi i stosunkowo szybka śmierć. Zwłaszcza, że było też zranienie w nogę i później kosa w brzuch.
Lucille to koks straszny, jako nastolatka rozłupuje głowę mamie, później solo dała radę rozwalić czaszkę dorosłemu sporych rozmiarów facetowi. Wydawało mi się, że w jej przypadku została zaburzona zasada, że po wyjęciu ostrego narzędzia z rany wzmaga się krwawienie, a ona nie tylko wyjęła ale i biegała i walczyła a wysiłek fizyczny też powinien ją osłabić w takim stanie.
Obrażenia, które odniósł Tomas wydały mi się umiarkowanie straszne, w sensie miałam wrażenie, że wykrwawienie się od tych ran zajmie mu dłużej.
"Film mógłby z pełnym sukcesem reklamować jakąś firmę tasaków czy innych ostrych narzędzi. " Padłam xd
Hmm nie zwróciłam uwagi aż tak bardzo. Jednak dostać się do mózgu przez policzek to nie łatwa sprawa, bo narzędzie musiałoby być odpowiednio długie i głęboko wbite, również siła potrzebna do takiego ciosu musiałaby być duża. No i okolice mózgu to co innego niż mózg (ale tu się wstrzymam raczej, nie znam się na medycynie aż tak ;) )
no to chyba tylko u Ciebie jest tak plytko polozony mozg - bo u "normalnych" to prawie pol metra od policzka mozna go napotkac... ;P
"ale fabuła moim zdaniem niedopracowana, wręcz śmieszna. Film mógłby z pełnym sukcesem reklamować jakąś firmę tasaków czy innych ostrych narzędzi."
"Crimson Peak" - sam tytuł już dużo zapowiada.
"Zastanawia mnie jedno - kiedy Alan został dźgnięty bodajże w pachę i w bok, ledwo trzymał się na nogach, ale gdy Lucille została ciężko ranna w okolicach serca, beztrosko latała po całej chałupie. Nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że powinien chociaż pojawić się na jej twarzy wyraz bólu :]"
Aż tak ciężko ranna nie była, ledwie draśnięta końcówką pióra wiecznego. Lucille była również psychopatką, a tacy ludzie mają problem z wyrażaniem emocji i okazywaniem czegokolwiek, więc jak najbardziej wszystko pasuje. Ja bym się przyczepiła do ran Alana. Nie dość, że został dźgnięty nożem w pachę, tak jak piszesz, to jeszcze i otrzymał kosę w brzuch, ale żył nadal. Michael Myers jak w mordę strzelił.
Pozdrawiam.
Zgadzam sie z twoja opinia, ze ten film to momentami bardziej komedia niz film grozy - mam tu na mysli szczegolnie koncowa scene walki... co to bylo? Nie, film zdecydowanie nie dla mnie, pojawiajacy sie momentami poziom glupoty przekracza moje granice wytrzymalosci. Rozumiem, ze niektorym film odpowiada, ale ja dziekuje - raz wystarczy i raczej zniecheca mnie to do ogladania innych filmow Del Toro.