Sam pomysł na film jest nawet interesujący, wciągający. Szkoda tylko, że rozwinięcie fabuły jest słabe. To co na początku wciągało widza z czasem zamieniło się w naciąganą i nudną bajkę. Opowieść ta bardziej pasowała by do serii typu "Strefa Mroku" itp. Nastrój tajeniczości rozwiewa się, a całość jakoś nie straszy. Jedyne co pasowało by do horroru to żywy trup żywiący się ludzką krwią. Można się nawet w tym filmie dopatrzyć wątków humanistycznych: odrzucenie wynalazku przez głównego bohatera i pogodzenie się ze śmiercią - ale to też na siłę. Sopkojny i statyczny film. W sumie nic nadzwyczajnego, ale cieszyłbym się jeśli jakiś polski reżyser nakręciłby coś takiego. Film polecam tylko fanom gatunku.
Z tego, co widziałam, wnioskuję, że del Toro jest właśnie mistrzem niewykorzystanych pomysłów. Może powinien odstępować je komuś z większym polotem, bo grzech marnować niektóre idee.
to był tak naprawde jego pierwszy rezyserowany film pełnometrażowy, wiec wiadomo jak to jest ;p ale czy nastepne jego dzieła też uwazasz za niewykorzystane pomysły? jesli chodzi o labirynt czy sierociniec uwazam, żę tak nie jest. Pozdrawiam :)
Szkoda, że już nie istniejesz, ale nie mógłbym się z Tobą bardziej zgodzić...Fakt debiutu w żaden sposób nie usprawiedliwia (popatrzcie na Jeuneta i Caro z ich Delicatessen). Del Toro brakuje awangardowej transcendencji, by wynieść film na inny poziom...Nie mógłbym dać temu obrazowi więcej, niż 6/10.
Tylko we wszystkich innych swoich filmach to wykorzystał, rozbudował pomysły początkowe, tu wszystko za wolno się dzieje. No a koncept z przekleństwem nieśmiertelności to i w "Highlanderze" lepiej pokazano.