Jako punkt odniesienia przyjalem film "Dreszcze" Wojchecha Marczewskiego, gdyz zarowno "Cwal" i ten pierwszy osadzane sa mniej wiecej w tym samym okresie (czerwone krawaty i zielono-beżowe uniformy). Oby filmy sa mocno polityczne lecz "Cwał" oglada sie o wiele przyjemniej. Maja Komorowska bardzo dobrze wcielila sie w role zwariowanej ciotki, ktorej milosc do koni pozwala zyc w czasach ucisku stalinowskiego. Samo zakonczenie dla mnie nie pasuje do calego filmu, ale biorac pod uwage ze to jakby dzieciecy autoportret rezysera jest calkowicie uzasadnione.
mnie też bardzo podobał się ten film, oglądało się go w oczekiwaniu na rozwój dalszych wydarzeń. świetna muzyka, która dodaje filmowi charakteru i niezła gra aktorska.
Tylko "Dreszcze" były robione w czasie komuny i od razu trafiły na półkę, a "Cwał" był robiony już dawno po.
Co to za sukces zrobić film antykomunistyczny kiedy już komuny nie ma i z nikim się nie walczy. To Marczewski (podobnie Holland, Kieślowski, Zaorski) ryzykowali robiąc filmy przeciw władzom, a nie Zanussi, który film robił już swobodnie, wtedy już można było mówić co się chciało...