Tak się zastanawiam czy fakt, że w co drugim filmie Coen'ów gra żona jednego z nich (Frances McDormand), to zaleta czy wada? Zawsze jest taka sama, zawsze nieco postrzelona, z mocno zdziwioną miną. Można by ją nazwać wizytówką Coen'ów. I choć trzeba przyznać, że "Fargo" bez niej, to nie byłoby już to samo, to jednak mnie się "przejadła". Dlatego film dostaje 7.