PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=726013}

Człowiek, który zabił Don Kichota

The Man Who Killed Don Quixote
6,2 10 680
ocen
6,2 10 1 10680
4,9 27
ocen krytyków
Człowiek, który zabił Don Kichota
powrót do forum filmu Człowiek, który zabił Don Kichota

2 godziny z życia, których Ci nikt nie odda. Nawet Adam Driver. Kilka dobrych momentów abstrakcyjnego humoru i nieźli aktorzy, to wszystko. Niestety, nie są w stanie pomóc scenariuszowi, który sama nie wie o co mu chodzi.

Willow_2

Coś mi ciężko uwierzyć, że tak słabo.

ocenił(a) film na 8
Sharimsejn

I słuusznie, film znakomity. Jesli ktos mialby watpliwosci, Warto zobaczyc w kinie.

ocenił(a) film na 4
Willow_2

Jest źle. Gilliam po prostu zrobił sobie film który chciał zobaczyć i chyba tylko on jedyny wie co miał on przekazać.

ocenił(a) film na 10
Willow_2

Przesłanie filmu nie wydaje mi się aż tak skomplikowane, raczej jest jasne i klarowne absolutnie pokrywając się z przesłaniem książki. Sam reżyser przedstawił w jednej ze swoich wypowiedzi ten film jako Don Kiszota a siebie jako Sancho :) doskonale się bawiłem na filmie, wzruszyłem się też lekko na końcu, jak to na filmie Pytona. Faktycznie jeśli ktoś uważa, że arcydzieło filmowe musi wyglądać jak Siódma pieczęć, to nie warto oglądać

ocenił(a) film na 8
Willow_2

Absolutnie nie kierujcie się tą opinią. Ciepły, baśniowy film, który bardzo dobrze się ogląda. Pełen dobrego humoru i zachęcający do przypomnienia sobie, co jest najważniejsze - przyjaźń, lojalność, miłość. Świetni główni aktorzy.

Agatonik

Zgadzam się w 100% :)

Willow_2

Dziś byłam w kinie. Niestety, zgadzam się w 100%. Pierwsza godzina jakoś minęła. Druga to już była męka. Film głupawy. Za długi. Kilka momentów wesołych, a poza tym taka głupota i bezsens.

ocenił(a) film na 3
wordila

Zgadzam sie. Nawet duet Driver-Pryce, choć przyjemny to niestety męczący. Po godzinie patrzyłam na zegarek... tyle razy co powinien był sie kończyć...Eh, szkoda szkoda

ocenił(a) film na 9
xGrabo

A mnie się podobało i wcale nie dłużyło. Duet Driver - Pryce wymiata !

ocenił(a) film na 3
Kalina1710

Szanuję :)

Spoiler!!!
BTW, nigdy mi się nie chciało kończyć książki czy faktycznie w książce też Sancho sam szaleje? Sądziłam, że na koniec Toby wróci do robienia reklamy i będzie najlepsza w jego karierze, ujmując itd. Dzięki za info!

ocenił(a) film na 9
xGrabo

Spoiler !
Książkę czytałam bardzo dawno temu, ale o ile pamiętam, Sancho pozostał przy zdrowych zmysłach.

Willow_2

Kwestia gustu. Najlepiej samemu zobaczyć i wyrobić sobie zdanie. Film na pewno nie jest typową produkcją przygodową. Czerpie inspiracje pełnymi garściami z powieści a jednak zachowuje oryginalność. Świetne role Jonathana Pryce'a i Adama Drivera. Naprawdę świetne kostiumy. Udane manipulowanie prawdą i fikcją.
Według mnie warto ten film zobaczyć. Choćby dla Adama. Jonathan Price to klasa sama w sobie, ale Adam... Ci, którzy sarkali, że jest kiepski po zobaczeniu go jako Kylo Rena powinni zobaczyć ten film. Zmienią o nim zdanie. Na lepsze.

Willow_2

Scenariusz wie dokąd podąża, tak samo jak Terry. Film wymaga uwagi i wiedzy od widza. Czy to tak dużo?

JohnTheBrave

Myślę, że film jest po prostu za trudny dla przeciętnego odbiorcy i stąd narzekania na nielogiczną fabułę. Ja tam nie widzę niczego nielogicznego.

ocenił(a) film na 5
Willow_2

BĘDĄ SPOJLERY
Widzę, że komentarze są podzielone na te z zachwytami i rozczarowaniami, a podpierane są głównie przymiotnikami, ewentualnie, że ktoś nie jest dość mądry, żeby zrozumieć albo nie rozumie bo ma złe podejście…
Dlatego podzielę się z wami swoją świeżą poseansową opinią z próbą argumentacji. Tym samym zastrzegam, że pojawią się tu SPOJLERY, bo chcę dać konkretne przykłady.
Obsada zrobiła na mnie ogólnie dobre wrażenie - szczególnie za sprawą Pryce’a. Jego postać siedzi dla mnie idealnie. Jego aparycja, dialogi które mu napisano i to jak wszedł w tą rolę sprawiało, że faktycznie widziałem w nim obłąkanego staruszka i Don Kichota. Ciężko mi było sobie wyobrazić lepsze wykonanie tej roboty. Jeśli chodzi o Drivera to miałem wrażenie, że jest po prostu doklejony do tej postaci i na jego miejscu mógłby pojawić się zupełnie inny aktor, a film wcale by na tym nie ucierpiał. Może to kwestia scenariusza, bo nie mogłem w nim odnaleźć, ani ekscentrycznego reżysera, ani Sancho, ani romantycznego kochanka czy jakby go tam nazwać. Końcówka trochę w moich oczach go uratowało – może przez to że rola Don Kichota była wyrazistsza i mógł się w niej przez moment sprawdzić. Lepsze wrażenie od Drivera zrobił na mnie Rosyjski miliarder – postać ta budziła jakieś emocje, tak samo zdradzająca żona producenta (wg mnie postać o wiele bardziej barwna niż pokrzywdzona przez los młoda Hiszpanka o którą się tyle rozchodziło w fabule) i latynos z pasemkiem i tatuażami – proste gesty, jakieś mrugnięcie okiem, wkurzona morda, zawadiacki uśmiech – to budowało wokół tej postaci jakiś czar, choć była to postać ósmoplanowa.
Wysoki budżet, rozbudowana obsada, fajne plenery i miejscówki do robienia zdjęć. Myślę, że ekipa filmowa się dobrze bawiła. Dużo było tego wszystkiego i mam wrażenie, że sam film powstał jakoś przy okazji. To wrażenie buduje we mnie mnogość postaci i wątków, które dawały potencjał, a nie zostały wykorzystane oraz wątki, które nie wiem co miały wnieść do filmu. Tak jakby nie wszystko było tam do końca przemyślane. Np. wprowadzenie postaci wcześniej wspomnianego latynosa, któremu poświęcono dużo uwagi, wprowadzał jakąś wartość i potencjał, ale gdzieś się nagle urywał, jakby ta wcześniejsza uwaga rozeszła się na wietrze. Rosyjski miliarder od wódki – w pewnym momencie stał się obok Pryce’a postacią pierwszoplanową, był równie wyrazisty jak Don Kichot, wcale nie Driver. Wątek romantyczny między Driverem, a młodą Hiszpanką… Zupełnie szklany wątek. Popatrzyli sobie w oczy, Hiszpanka była ładna i wiadomo co dalej, proste jak budowa cepa… za proste to.. Mało emocji, a jeśli już były to przewidywalne. Biła go, ale tak naprawdę chciała go i ona miał ją uratować z opresji i mieli żyć długo i szczęśliwie... To było wiadome od początku. Na miejscu tej aktorki mogłaby być też jakakolwiek inna młoda, ładna aktorka, bo wystarczała ładna buzia. Ten wątek kojarzy mi się ze słowami Martyny Jakubowicz: „W domach z betonu. Nie ma wolnej miłości. Są stosunki małżeńskie oraz akty nierządne. Casanova tu u nas nie gości” – jak dla mnie emocje podobne. Jakiś julio-romeowy wstęp tam był, ale właściwie po co, skoro ledwo liźnięty. Tak samo wątek męczenia obłąkanego Don Kichota paralizatorem i więzienia w klatce przez jakąś babę na wiosce – to miało potencjał. Zamiast rozbudowania interesujących wątków albo lepszego zbudowania ważnych postaci, tak byśmy mogli się z nimi bardziej utożsamiać, dostaliśmy historie gościa który lubił masować wtf… powtarzające się twarze ludzi z produkcji filmu, które dużo nie wnosiły do fabuły, sam producent i zdradzająca żona też pojawiali się ciągle, a ich znaczenie dla historii było marginalne… Postać Marokańczyka niby terrorysty tak jakby miał odegrać większą rolę w historii, ale ktoś stwierdził, że może jednak niech większą odegra Rosjanin od wódki… Reasumując: myślę, że dało się to zrobić lepiej. Coś powycinać, coś rozbudować, bardziej wyklarować i skupić się bardziej na głównej idei niż na rozpasaniu fabularno-obsadowym. Pozdrowionka

ocenił(a) film na 10
Korczu92

No kurcze - pierwsza recenzja bez przymiotników. ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones