Az nie moge uwierzyc, ze dokonuje pierwszego wpisu na forum! Nikt w tym kraju nie oglada starych sc-fi? Filmek z pewnoscia sie troche zestarzal, ale i tak warto go obejrzec, chocby dla kilku scen. Na przyklad dla sceny poczatkowej, kiedy to Charlton Heston w opuszczonym miescie "kupuje" samochod i idzie do kina.
Podobno w Holywood juz kreca remake z Willem Smithem i Johnnym Deppem. Zaczynam sie bac...
Wlasnie obejrzalem remake i uwazam, ze nie wnosi on niczego ciekawego do tej historii. Czyli jednak moje obawy byly sluszne :)
Tych dobrych scen z początku zabrakło w remake'u, ale przynajmniej zarażeni mieszkańcy nie byli tak kiczowato przedstawieni jak w tym filmie (fakt, że graficznie niedopracowani i zrobiono z nich bestie, ale i tak lepiej pokazano, że dla głównego bohatera byli zupełnym, pozbawionym moralności zerem). Gorzej wypadają rozmowy z manekinami, ale za to lepiej wypada wątek kobiety i zakończenie filmu jest też moim zdaniem lepsze.
Ja osobiście opowiadam się za remake'em, pomimo tych paru braków.
Końcówka znacznie lepsza od remake'owej, a dla mnie nawet od tej z Price'm. W obu późniejszych wersjach dobre było wyjaśnienie zarazy ludzkimi eksperymentami mikrobiologicznymi, zamiast mglistych wskazówek pozostawionych przez Mathesona w powieści. No i proste, ale jakże logiczne wytłumaczenie odporności Neville'a- po prostu w porę zaaplikował sobie eksperymentalną szczepionkę. Tego ostatniego zabrakło w remake'u. Twórcy trzymali się ducha powieści, ale jej literę potraktowali dość swobodnie, co wyszło filmowi na dobre. Wygląd zarażonych (pomijając iście "matrixowe" kostiumy) bez zarzutu- ta kredowobiała skóra na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Tylko raz oglądałem ten film, gdzieś w latach 2007- 2009 na kanale TCM, ale zapamiętam go tak długo, dopóki jakieś złośliwe choróbsko nie skoroduje zanadto mej pamięci.