"Człowiek z Hawru", to film pokazujący, że piękno może tkwić w prostocie... Jego główni bohaterowie to prawi ludzie, którzy postępują w zgodzie z własnym sumieniem, tak jak należy... Choć nie mają wiele, to dzielą się tym. Wzbudzają ogólną sympatię. A w tym wszystkim jest jeszcze przecudowny, niezwykle inteligentny pies:-). Film ten daję sporą dawkę pozytywnej energii, przywraca wiarę w bezinteresowną pomoc oraz jest potwierdzeniem tezy, że czynione dobro do nas powraca... Są chwile zadumy, ale także uśmiechu:-). Gorąco polecam na zimowe dni i nie tylko!!!
To że film pokazuje pozytywne reakcje człowieka na drugiego, nie znaczy że jest filmem dobrym. Jest filmem o dobru, o dzieleniu, jest historią pozytywną. Nie jest z natury filmem dobrym.
Określiłam ten film, jako "ciepły i bardzo mądry", ze względu na treści w nim zawarte... Podtrzymuję to !!!
Sposób w jaki go nakręcono, to sztuczne światło, studyjne wnętrza, surowość w ścianach, sprzętach, groteskowość w grze aktorskiej - całkowity brak ekspresji, kwestie dukane od A do kropki - odrzuciły mnie. Jedyną żywą postacią w nim była Łajka. Reszta to kukiełki. Reżyser się zatrzymał przed laty i tak już mu zostało. Co nie przeszkadza, abyś go lubiła :)
pozytywna energia po obejrzeniu filmu, znika - lub zanika, gdy poczyta się np. takiego >ptośka<. gostek nie byłby chyba sobą, gdyby nie doczepił się do "całkowitego braku ekspresji " itd. zupełnie się z Tobą zgadzam, film ciepły i traktujący o czynieni dobra. fajna odskocznia od codziennej zadymy.
Rzecz gustu... A o nim, jak powszechnie wiadomo nie ma zbyt dużego sensu dyskutować... Każdy ma prawo do własnego zdania...
Ze wszystkim sie zgadzam - ale naszla mnie jeszcze jedna refleksja. We Francji nawet pucybutowi starcza na codzienna lampke wina w lokalu, a w Polsce zatrudniony na etacie nigdzie nie wychodzi, bo nie ma za co... :/