PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32442}
7,9 13 430
ocen
7,9 10 1 13430
7,4 17
ocen krytyków
Człowiek z blizną
powrót do forum filmu Człowiek z blizną

Cóż, być może nieprawidłowo postąpiłem, zaczynając od remake'u, a oryginał oglądając dopiero potem, ale w momencie zapoznawania się z wersją z 1983 r. nie wiedziałem jeszcze nawet o istnieniu pierwowzoru. Niemniej muszę (a będzie to trudne) oceniać film z perspektywy człowieka, który najpierw dorwał się do Scarface'a z lat '80.
Na wstępie zaznaczę, że absolutnie nie jestem znawcą kina przedwojennego, zatem moja opinia będzie laicka, zakrawająca o ignorancję ;) Zacznę od pozytywu - umiarkowanie pozytywnie zaskoczyła mnie gra aktorska panów odtwarzających główne role, całkiem naturalna, luźna, można było dostrzec w niej spory polot. Choć i aktorstwo pozostawiało momentami wiele do życzenia - Paul Muni, usiłując perfekcyjnie oddać załamanie nerwowe głównego bohatera po omyłkowym zabójstwie Guina, osiąga efekt karykatury. Do najprzyjemniejszych nie należy również wspomnienie aktorek prezentujących role siostry i matki Tony'ego. W dużej mierze wynika to z bardzo sztywnych i prymitywnych kwestii, które im napisano.
Ogólnie, co jest najpoważniejszym zarzutem z mojej strony, film razi infantylizmem i naiwnością. Jeśli chodzi o filmy gangsterskie, jestem przyzwyczajony raczej do dość skomplikowanych i zaskakujących intryg, podczas gdy poziom "zawiłości" akcji Scarface'a nadaje się do dziecięcych komiksów spod znaku Asterixa - jeden zabił drugiego, więc potem trzeci zastrzelił czwartego, itp. Owszem, w tej kwestii można bronić starego Scarface'a - przecież jego "potomek" z 1983 r. oparty jest na bardzo zbliżonym schemacie akcji. A jednak w przypadku młodszego "Człowieka z blizną" schemat ten jest wzbogacony mnóstwem subtelnych szczegółów, które uszlachetniają fabułę, nadają jej więcej realizmu i wiarygodności. Choćby kubańskie pochodzenie Tony'ego i wynikający z niego później motyw antykomunizmu - nagromadzenie takich drobnych elementów ożywia postaci, sprawia, że są spójniejsze i bardziej realistyczne. Ze starego Scarface'a niewiele dowiadujemy się o osobowościach bohaterów, poznajemy ich bardzo powierzchownie, dostajemy tylko fakty, jak na lekcji historii.
Chwilami można odnieść wrażenie, że gangsterzy ze starszego "Człowieka z blizną" generalnie nie myślą, nie kombinują, nie mają dylematów i chwil zawahania, co w kryminalnym świecie jest zapewne niemożliwe. Bandyci w filmie z 1932 r. bezmyślnie się po kolei zabijają, twórcy filmu nie ukazali ich rozmyślań nad planowanymi poczynaniami, strategicznych rozważań. Mamy przede wszystkim efekty - strzelaniny. To wiąże się zarówno z zarzutem naiwności, jak i z drugim słabym punktem - brakiem klimatycznego budowania napięcia.
Ważne wydarzenia dzieją się jedno po drugim, bez czasu oczekiwania na to, co się stanie. Takie "przystanki" w akcji mogą być bardzo przydatne w budowie więzi między postaciami z filmu, a widzem - pogłębiają obraz postaci. Tutaj tego brakuje. Może inaczej bym gadał, gdybym oglądając ten film, nie znał mniej więcej planu wydarzeń, ale nie sądzę. Nie interesowałyby mnie dalsze losy bohaterów głównie z powodu braku więzi z nimi - nie pozwolono mi ich dobrze poznać.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że film jest stary i jak na swoje czasy może być bardzo przełomowy i rewolucyjny. Ale jak wspominałem, nie jestem znawcą starych dziejów kina i nie mam pojęcia, który element jest niedoskonałością produkcji, a który wynika z ówczesnych standardów, albo też który jest kamieniem milowym w sztuce filmowej. Dlatego wypowiadam się w stu procentach z pozycji człowieka, który oglądał legendarnego "Ojca chrzestnego" ;)
Żeby zakończyć pozytywnym akcentem - zaskoczyła mnie w licznych momentach niewątpliwa humorystyka filmu. Głupawy sekretarz Tony'ego, jego telefoniczna rozmowa podczas strzelaniny oraz parę naprawdę udanych, żywych, męskich dialogów ;)

ocenił(a) film na 8
witamtutaj

Może zmienisz zdanie w niektórych kwestiach, jeśli spojrzysz na ten film jako swego rodzaju dramat społeczny - film powstaje jeszcze w okresie prohibicji, po wielkim kryzysie ekonomicznym w Stanach, dwa lata po masakrze w dniu św. Walentego - to fakt z kariery przestępczej Ala Capone -zresztą mamy w tym filmie bezpośrednie nawiązanie do tego wydarzenia - scena rozstrzelania siedmiu gangsterów, pokazana o ile dobrze pamiętam w formie cieni na ścianie - i siedem drewnianych krzyży otwierających i zamykających tę scenę. W innej scenie i przewijający się przez film mamy kolejny charakterystyczny symbol tamtego okresu, popularny w 20tych latach wśród gangsterów pistolet maszynowy Thompsona (rozpylacz). W wersji de Palmy Tony Montana jest emigrantem z Kuby (cechy obu postaci niemal identyczne), w tamtym czasie w Stanach rozkręca się też kokainowy biznes z południa. Oba te filmy odzwierciedlają realną sytuację i społeczne niepokoje czasów w których powstawały.
Fabuła i dialogi rzeczywiście są proste, film może tym razić, ale tak chyba miało być: bezpośrednio, bez niedopowiedzeń, zawiłej intrygi, bez dylematów moralnych czy jakiejś próby usprawiedliwiania, - po prostu historia kariery gangstera i morał z niej płynący. W tym aspekcie o wiele lepszym filmem jest wg mnie młodszy o rok "Wróg publiczny" Wellmana.
A co do aktorstwa, znowu, trzeba pamiętać o czasach w jakich film powstawał: w grze było więcej ekspresji, dziś już może sztucznej i teatralnej, ale wg mnie Muni dobrze oddał bezwzględnego typa, głupawego prostaka który po trupach zmierza do prostego celu, taki był chyba zamysł reżysera. A sam film musiał być wtedy mocny, gdzieś czytałem że były problemy z dopuszczeniem przez cenzurę, był poprawiany itd. Na pewno jest to jeden z mocniejszych filmów kina przedwojennego.

ocenił(a) film na 8
Snaut

W punkt!

ocenił(a) film na 10
witamtutaj

Tyle się napisałeś, a ja jedyne co bym z tym zrobił to podtarł sobie tyłek. Jedna data 1932 i całe Twoje marudzenie pęka jak bańka mydlana.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones