Wybierałem się na ten film do kina w 2013 - może jakbym poszedł, to ocena byłaby wyższa (w kinie zawsze to inaczej), ale po obejrzeniu w telewizji nie mam najlepszego zdania. Początek filmu to coś a'la nowa trylogia SW Lucasa, a dalej jest jeszcze gorzej - od pierwszych scen jest rzucanie autobusami, platformami wiertniczymi itd. A gdzie fabuła i rozwój wątków? Dostajemy jakiś zlepek scen w zaburzonej chronologii (ktoś inspirował się Tarantino?) i tyle. Nie da się polubić bohaterów czy wczuć się w film - wszystko ogranicza się do efektów specjalnych i rzucaniem czym popadnie przez Supermana. Nawet zwykły huragan to w filmie samo CGI i latające samochody. Jak tu się wczuć? A druga połowa to strasznie męczy - dzielni amerykańscy żołdacy, patos i demolka. Czyli standard dzisiejszego kina. Efekty może i zjadliwe, ale i tak widać, że wszystko to twór CGI. Film nawet jako kino rozrywkowe nie daje rady - jest tak przeładowany CGI i efektami, że czuć po prostu przesyt i widać przerost formy nad treścią. Dwa pierwsze "Supermany" Donnera może są dziś nieco toporne i archaiczne, ale ogląda się je znacznie lepiej - powoli rozwijana akcja, ciekawiej napisane postacie, subtelny humor itd. No i Christopher Reeve to moim zdaniem jedyny i słuszny Superman. Wersja z 2013 roku dostaje ode mnie 4/10, ale zasługuje gdzieś na 3/10