Wakanda jest najpotężniejszym państwem na świecie, które zniszczyć potrafi jakiś typek z skrzydełkami na kostkach.
Często wypowiadamy kwestie w swoi ojczystym języku, ale spokojnie powiemy je po raz drugi w języku angielskim.
Wybijmy setki swoich ludzi podczas walki tylko po to, żeby później się pogodzić z wrogiem i wziąć jego winy na siebie. To bardzo dobry pomysł.
8 miliardów ludzi, nikt nie jest w stanie stworzyć maszyny do wykrywania najcenniejszego materiału na planecie, a nie czekajcie jest taka jedna dziewczyna co to zrobiła w przerwach od pisania programów dla kolegów ze szkoły. A i jeszcze stworzyła latającą zbroję w międzyczasie.
Przemiana w Czarną Panterę wymaga pradawnego rytuału i nie każdy może sobie na to pozwolić, a nie zaczekajcie, tradycje są przestałe. Tylko dlaczego nie można z każdego mieszkańca zrobić Czarnej Pantery, skoro to takie proste i dawne obyczaje już nie mają znaczenia.
Ten film ma w sumie dwa cele gloryfikację kobiet oraz gloryfikację czarnych kobiet. Nic innego. Jest marny, scenariusz napisała chyba ta co tę riri grała. Nielogiczny i niespójny.
Jeśli celem miała być gloryfikacja, to realizacja z pewnością tego celu nie spełniła. Film wywołuje raczej irytację na przemian ze znudzeniem, niż podziw.
Raczej chodziło o chamskie podpięcie się pod taką gloryfikacje. Trochę na zasadzie "Nie umiemy zrobić dobrego filmu, więc wepchniemy tam jak najwięcej reprezentacji, to ludzie bedą dla niej ów film oglądać pomimo iż jest taki sobie."
Nie sposób się nie zgodzić. Ależ ten uskrzydlony typek mnie wkurzał, nie mogłam doczekać się aż go wyślą do piachu. Byłam strasznie rozczarowana. A potęga tych ryboludzi to też nieporozumienie.
A sami ryboludzie pod względem wyglądu mocno kojarzą się z kosmitami z Avatara. Dali prawie tak samo wyglądający lud na miesiąc czy dwa przed kontynuacją tamtego filmu.