Film o miłości dwojga młodych ludzi, cała akcja dzieję się podczas przygotowani i trwania karnawału w Rio. Scenariusz jest oparty na micie o Orfeuszu i Eurydyce, co oznacza ze reżyser wprowadza schemat do filmu( po seansie mam mieszane uczucia, czy to było dobre do końca rozwiązanie i czy to dało dużo, czy może jednak ograniczyło ten bardzo dobry film).
Najmocniejszą stroną film jest przede wszystkim karnawał i wszystko co się z nim wiąże. Kamera podąża za bohaterami a także statystami, gdyby jej tam nie było. Wszystko jest naturalne, pokazana jest radość ludzi, gdy wszystkie inne rzeczy schodzą na inny plan. Jak bardzo ważne jest to dla mieszkańców Rio, może świadczyć, że kobiety głodują po to by kupić sobie wymarzony strój na te właśnie dni. Świetnym posunięciem było zatrudnienie aktorów amatorów, daję to wiele,( podobała mi się tak konsekwencja, kamera która podąża i naturalność aktorów). Mocną stroną są także piękne zdjęcia Rio, nawet przedmieścia wyglądają jak obrazki z bajki, no i przede wszystkim muzyka, która jest grana przez statystów. Wszystko tworzy spójną całość. Gdy ogląda się tych wszystkich ludzi film daje niezwykły zastrzyk energii.
Film oceniam na 8/10 bo jednak schemat mi trochę przeszkadzał, osobiście wolałbym, żeby reżyser wprowadził jakąś inna histonie( ale może o to chodziło). Nie podobało mi się do końca zbytnie idealizowanie Tego miejsca, Tych ludzi, Tego wydarzenia.
Mimo tych wad bardzo udany seans, warto samemu się przekonać…
8+/10 w sumie… :)