PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=775494}

Czarny motyl

Black Butterfly
6,6 13 386
ocen
6,6 10 1 13386
Czarny motyl
powrót do forum filmu Czarny motyl


Jest taki rodzaj thrillerów, gdzie największą atrakcję stanowi twist, niespodziewane i skuteczne zaskoczenie widza. Gdy na pozór dobrze wiemy who is who, domyślamy się, w jaką stronę zmierza akcja, nagle następuje całkowity zwrot, fabularna przewrotka. Zmieniaja się reguły gry, a nawet sama gra. Chyba najlepszym filmem z tej kategorii w ostatniej dekadzie jest "Sierota" z 2009, gdzie finałowe zaskoczenie jest totalne. Niemal równie dobry okazał się "Idealny plan" z 2011, a także "Potrzask" z 2012. Tytuły można by mnożyć (finał "Pogrzebanego" z 2010, pierwsza "Piła"). Największą wadą takich filmów jest fakt, iż są to tytuły do obejrzenia "na raz", do których raczej się nie wraca, gdyż bez elementu zaskoczenia to już zdecydowanie nie to samo.

Do filmów, w których twist odgrywa kluczową role, należy również "Czarny motyl". Pierwszy plan dzielą tu między sobą Antonio Banderas i Jonathan Rhys Meyers. Pojawia się jeszcze Piper Perabo, którą zapamiętałem z "Pierwszego śniegu". Banders gra pisarza bez weny, szukającego w letnim domu (i butelce whisky) natchnienia. Gdy udziela gościny tajemniczemu wędrowcowi, atmosfera się zagęszcza. Tym bardziej, że w okolicy w ostatnim czasie zaginęło kilka kobiet.

Antonio Banderas swoje najlepsze role chyba już zagrał, w dodatku dość dawno ("Desperado", "Filadelfia", role u Almodovara), ale i tak jego nazwisko na liście płac to dobra wiadomość. Banderas nie jest filmowym narcyzem, nie stanowi dla niego żadnego problemu zagranie, tak jak w "Czarnym motylu", zapijaczonego, nieogolonego faceta w średnim wieku (wątpię, czy taką rolę przyjąłby Hugh Grant). Z kolei Meyers swój najlepszy występ na pewno ma już za sobą, trudno bowiem wyobrazić sobie, aby jakakolwiek jego kreacja przebiła Henryka VIII z serialu "The Tudors". W "Czarnym motylu" Meyers chwilami sięga po ten sam zestaw min i gestów, co w pamiętnej produkcji BBC. Trzeba przyznać, że z niemal równie dobrym skutkiem.

Jak mówi przysłowie, "co za dużo, to niezdrowo". Dotyczy to również filmowych zaskoczeń. Jeden dobrze pomyślany i rozegrany twist na ogół wystarcza. Gdy jednak twórcy przewracają wszystkie klocki po raz drugi, widz może tego nie kupić. Taki jest właśnie przypadek "Czarnego motyla". Pierwszy twist był jak najbardziej OK, natomiast ten finałowy trochę popsuł cały efekt. Ale tylko trochę. Uważam, że warto obejrzeć ten kameralny thriller w klasycznym, starym stylu, bez efektów specjalnych, pościgów i wybuchów, za to z aktorami, których nadal stać na wiele.

Więcej moich recenzji na blogu: https://nowerekomendacje.blogspot.com/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones