Nowa Anglia, czasy kolonizacji Ameryki Północnej. Bogobojny rolnik i jego rodzina zostają wypędzeni z osady. Osiedlają się na skraju dosyć złowrogiego lasu. Niemalże natychmiast zaczynają się dziać coraz to dziwniejsze rzeczy, ale przede wszystkim w mgnieniu oka znika ich nowo narodzony syn, co zaczyna nastawiać członków rodziny przeciw sobie.
Rzadko kiedy stawiam horrorom tak dobre oceny, szczególnie jeśli w grę wchodzą czarownice, opętania i inne same kinda' shit - to raczej nie mój konik, ale tu był klimat, który nadaje atmosferę filmowi. Atmosferę, która już z samego początku przenosi się na odczucia widza. Nie ma co dalej komentować, bo to wciąż tylko horror, ale z klimatem - jako jeden z niewielu.