Wydaje mi się, że to jeden z tych filmów, gdzie trailer jest ciekawszy od samego filmu. Brakowało tu jakiejś większej intrygi (na którą się zapowiadało) i pogłębienia portretów psychologicznych postaci, ponieważ nie przechodzą one żadnej przemiany, jedyne, co się w tym filmie zmienia, to ich liczba. Ale to tylko moja opinia.
Spodziewałam się, że będzie jakkolwiek nakreślone tło tej historii, że obecność wiedźmy jest jakąś karą, bądź wiedźma upodobała sobie akurat tę rodzinę z jakiegoś względu, a tu bęc, jest rodzina, jest las, w którym mieszka wiedźma, widzu, pogódź się z tym.
Na plus imo działa momentami to rozmycie, gdy nie wiadomo co, jest wynikiem fanatyzmu religijnego, przesądów, a co jest prawdą. Czy Thomasin została wiedźmą, ponieważ rzeczywiście zawarła pakt czy była to czysta desperacja po tym, co spotkało jej rodzinę? Byłoby to z jej strony lekko nielogiczne, jeżeli przyjąć, że źródłem wszystkich nieszczęść jest tytułowa wiedźma. Gdyby Thomasin była jakoś ciemiężona w tej rodzinie, byłoby to do zrozumienia, być może byłaby w jakiś sposób 'wdzięczna' wiedźmie za to, co się stało, ale w filmie nie widać w niej jakiejś wzrastającej nienawiści do rodziców czy pragnienia innego, lepszego życia (albo jestem ślepa). Warto docenić też film za brak tanich 'jump scare'ów' i stopniowanie napięcia, a także piękne zdjęcia i ponury, chłodny nastrój, jaki tworzą.
Historia jest prosta, w pewnym momencie delikatnie zamącona, jest budowane napięcie, ale jego rozładowanie nie powala (zabójstwo matki - ja wiem, że matka nie patrzyła życzliwym okiem na Thomasin, ale z drugiej strony nawet w chwili emocjonalnego uniesienia to morderstwo było po prostu głupie, bo nic nie dawało jej realnego powodu do zabójstwa, nawet zamiar wysłania jej do innego domu w charakterze służki).
Ostateczny werdykt - zmarnowany potencjał; nie jest najgorzej, ale mogło być lepiej.