Niedawno odkryłam twórczość Picoult i bardzo mi się spodobała. Salem Falls było drugą książki od autorki, którą czytałam i nie zawiodłam się. Z chęcią sięgnęłam po film i już sam czas trwania mnie zdziwił. Kiedy jednak zauważyłam, że zostało mi do obejrzenia 20 a dopiero doszłam do miejsca w którym książka się rozkręciła... około jakieś 200 strony z 600? To już miałam dość.
Zakończenie jest zupełnie inne w filmie i do tego ucięte. Książka bardziej realistyczna i ekranizacja lepiej by wypadła, gdyby zrobiono z tego pełnometrażowy kasowy film, a nie jakąś telewizyjną bzdurę, w której na dodatek nawet przekręcili tożsamość gwałciciela Addie! było ich trzech i nie był to Dunkan.