Nierówny film,to pierwsze słowa,które mi przychodzą na myśl,mnie na pewno nie porwał.Jest w tym filmie kilka naprawdę dobrych(a zdarzą się nawet wzruszające) scen i momentów,ale z drugiej strony są też bardzo irytujące i po prostu zwyczajnie kiczowate.Tak mi się wydaje,że gdyby główny bohater nie był homo,a sam film za wszelką cenę,nie próbował w niektórych momentach "artystycznie szokować"(bo czym innym jest scena w kościele),to nie zebrał by wśród dzisiejszych "liberalnych" krytyków tak wysokich ocen.Ja osobiście nigdy nie byłem i obym nigdy nie był w podobnej sytuacji jak główny bohater,ale myślę,że przyjął bym inną linię postępowania,z jednej strony stara się on uchronić bliskich i jak sam mówi nie potrzebuje ich użalania się, z drugiej strony postępuje jak skrajny egoista.Film na pewno nie jest słaby,ale wielkie kino to na pewno nie jest.