reżyserzy tego filmu nie zatrzymują się na owym przysłowiu. Zręcznie, acz brutalnie, pokazują świat amerykańsko-meksykańskiego pogranicza, tym razem w wersji horrorowo-westernowej, a raczej antywesternowej, biorąc pod uwagę kondycję głównego bohatera. Wielkie przestrzenie i kameralny dramat. Satyra? Groteska? Jak rzekł dawne poeta "jest tu nad czem robić głową". Nie dziwi mnie niska ocena na FW, gdzie uwielbia się albo tzw. kino artystyczne, albo hoolywoodzkie megaprodukcje. Moim zdaniem, warto "stracić" półtora godziny na "Radosne polowanie".
Przed chwilą obejrzałem i w filmie nie ma ani brutalności ani nic z horroru, za to zagrany jest tragicznie (zresztą wystarczy spojrzeć na dorobek aktorski), a na zręczną (?) realizację przeznaczono pewnie nie więcej niż kilka tyś$. Pełno baboli, np. scena z kobietą i kijem bejsbolowym, no po co oni szarżowali na faceta skoro logiczniej by było wysiąść i go najzwyczajniej w świecie zastrzelić. Tym bardziej, że samochód był raczej z tych miejskich niż przeznaczony do pustynnych łowów. Film to totalna strata czasu, a radosny w nim jest tylko tytuł.