Za cały mój komentarz może służyć to, że przepłakałam wczoraj 3/4 filmu. A ja nie płaczę na filmach! Zdarza mi się to tak rzadko, iż można powiedzieć, że niemal wcale.
ja płakałam tylko w momencie kiedy żegnał swojego konia i obiecywał mu że go znajdzie, potem film był już bardzo przewidywalny
Ja wiem, że był przewidywalny i wiedziałam, jak się zakończy. Ale losy konia, śmierć tego czarnego.. Może dlatego tak zareagowałam, bo kocham konie? Ogólnie śmierć zwierząt w filmie jakoś bardziej mnie rusza, niż śmierć ludzi, bo zwierzak to tylko zwierzak, a człowiek może się obronić itd. Zwierzeta umierają w wyniku działań ludzkich, a ludzie, przynajmniej w tym filmie, umierają, bo ze soba walczą.
Kary, gniady, kasztanowaty, srokaty, siwy itd. I nie każdy wie, jak taki koń wygląda, a jak napiszę, że czarny, to każdy będzie wiedział, o którego chodzi ;)
Oki, w takim wypadku można wybaczyć. Poprawiłam Cię, ponieważ skoro deklarujesz się, że kochasz konie to takie "podstawy" to w małym palcu powinnaś mieć ;)
Właśnie dlatego wzbraniałam się przed oglądaniem tego filmu, bo gra na uczuciach. Nie twierdzę, że to źle, ale ta świadomość, że podczas wojny tyle koni ginęło tak bez sensu jest naprawdę bolesna. Wczoraj odważyłam się obejrzeć część tego filmu, ale wyłączyłam, bo czułam że np. ten czarny nie przeżyje i naprawdę nie chciałam tego momentu oglądać. Po prostu to nie na moją psychikę ;)
Owszem, ale komentujemy tutaj film, który skupia się na koniach ;) I każdy kto kocha zwierzęta z pewnością zrozumie, co mam na myśli :)
Nie, no ja to rozumiem, tym bardziej że sama hoduję konie, ale jakbyśmy rozmawiali ogółem o skutkach wojny to nie mogłabym się powstrzymać od skomentowania. Nawiasem mówiąc, moja uwaga wcale nie jest nie na temat, ponieważ w tym filmie dobrze jest zobrazowana i sytuacja żołnierzy.