Czytałem komentarze o tym filmie ponizej i sie nie zgadzam-nowy Spielberg wcale nie jest przecietny ani słaby-to solidne i calkiem dobre kino, zadne tam arcydzielo,ale oglada sie go dobrze, nie przynudza,i ma to wszystko co charakteryzuje kino Spielberga w najlepszym wydaniu, a przynajmniej to czego oczekiwalem i co dostalem: REWELACYJNIE I JESZCZE RAZ REWELACYJNIE zainscenizowane sceny-niektore z nich to prawdziwe perelki, smaczki przewspaniale( Ci ktorzy sie kinem interesuja bez problemu beda wiedziec o co chodzi: np.egzekucja 2 mlodych niemieckich szeregowych, scena gdy zolnierz brytyjski i niemiecki wyplatuja razem konia z drutów, czy sama koncowka nawiazujaca do zlotych lat hollywoodu : "Gone with The Wind" chociazby czy nawet do" Koloru Purpury " samego Spielberga, wymienilem pierwsze z brzegu ale tam jest tego o wiele wiecej) , znakomite zdjecia Kaminskiego, subtelne,delikatne ale zarazem w scenach tego wymagajacych -z pazurem.( zreszta to łączy sie tez nierozerwalnie z tym co napisalem powyzej), solidne aktorstwo, i oczywiscie idealizm, pewna basniowosc, wiara w to ze dobroc zwyciezy najwieksze zło. Nie czuje sie rozczarowany bo tego wlasnie sie spodziewalem:) Wiadomo ze w tym filmie wszystko oddzielone jest grubą kreską, ale tak ma własnie byc. Ponadto uwazam ze Spielberg zrobil swoj najlepszy film od "Monachium", powrocil do korzeni i tym wygral. Zreszta powiem tak- dla mnie ogromna przyjemnoscia jest ogladanie filmu, ktorego rezyser zna sie na swojej robocie jak malo kto w przemysle filmowym ever.
Oczywiscie nie moglem pozbyc sie wrazenia ze "War Horse" to taka odskocznia od prac nad "Lincolnem"- to na ten film w przyszlorocznym wyscigu po Oscary stawia Spielberg. Jednak nie zmienia to faktu ,ze zaliczyłem przyjemny seans. Powinniscie byc zadowoleni.