Moim zdaniem - jednak widowisko teatralne. Co nie zmienia faktu, że naprawdę dobre...
Właśnie. Kto mi odpowie kiedy mam do czynienia z filmem, a kiedy z teatrem telewizji, spektaklem bądź widowiskiem teatralnym, którego na filmwebie nie znajdę. Podobny dylemat miałem przy Wyroku na Franciszka Kłosa (film) i spektaklu "Bigda idzie" Andrzeja Wajdy. Na czym polega różnica?
Hmmm... Jest tylko cienka czerwona linia między współczesnym filmem a teatralnym widowiskiem telewizyjnym. Często decydują niuanse, a być może nawet wola samych twórców co do tego, jak chcieliby swoje dzieła klasyfikować. Postmodernizm...
Natomiast gdyby chcieć się dowoływać do definicji (zupełnie niezgorszej, mym zdaniem), to "różnica między filmem a teatrem telewizji tkwi głównie w stylistycznym aspekcie rejestracji dzieła, w odmiennym sposobie użycia kamery (czy w dominacji pewnej stylistyki użycia kamery), w odmiennym montażu, a tym samym w różnym sposobie budowania obrazu i przestrzeni, czyli kompozycji poszczególnych kadrów bądź ujęć. Także w specyfice materiału sygnalnego (scenografii, kostiumów, rekwizytów, światła) - zwykle różnego w wypadku każdej z tych sztuk. Sztuka teatru tv jest w zasadniczym nurcie nieiluzyjna - ukazując świat umowny, chce być odbierana od początku nie jako zapis czegoś, co zaistniało w świecie rzeczywistym, lecz jako filmowo wymodelowana struktura artystyczna przypominająca utwór sceniczny, który jednakże w przedstawionym kształcie w teatrze nigdy nawet nie mógł powstać. Ten ostatni czynnik nie jest nawet ważny, ponieważ sama substancjalna nieadekwatność świata kreowanego w dziele telewizyjnym do świata rzeczywistego kieruje to dzieło w stronę teatru. W filmie jest ona rażąca (pomijając eksperymenty filmowe czy telewizyjne ciągoty do paradokumentu), ponieważ tam struktura artystyczna nadbudowana jest nad fragmentaryczną – bo zmontowaną – opowieścią, która udaje, że odtwarza rzeczywistość, a przynajmniej że rozgrywa się ona w świecie realnym dla widza (wyjątki stanowią np. ekranizacje baśni i fantasy)."
"Obroty przestrzeni. Teatr telewizji.", Limon Jerzy.
Dziękuję, chętnie poczytam.