SPOILER

Ja się spodziewałam, w końcu gdzieś musiało być to 'Cześć mamo':) Ale tak czy inaczej powaliło mnie to, głównie chyba za sprawą uśmiechu De Niro. G-e-n-i-a-l-n-e. I w ogóle cała to opowieść, że wrócił z wojny, podczas gdy tak naprawdę to on wysadził budynek i ciężarną żonę (żonę?). Śmieszy, a jednocześnie widza nachodzi refleksja, że to przecież jakiś psychopata. Ta przykrywka satyry przeraża bardziej niż klasyczne przedstawienie psychopaty jako złego typa.
Film jest podzielony jakby na dwie części (wiem, że to złe określenie, ale chodzi mi o akcję Be Black Baby). Ta akcja popsuła mi trochę odbiór filmu, wiem, że taki miał być ogólny zamysł i przekaz, ale na scenie gwałtu w windzie ledwo wytrzymałam, żeby nie wyłączyć. Rozumiem, że to miało zszokować, ale jak dla mnie było chore i po prostu ZBYT mocne. Na szczęście później zostaje rozładowana atmosfera, gdy uczestnicy mówią, że było rewelacyjnie i muszą przyprowadzić przyjaciół (kolejna chora satyra, znowu bardzo trafna).
Podsumowując: akcja BBB out, scen z Robertem za to powino być więcej i piszę to nie tylko jako jego wielka fanka, bo ta postać jest nie tylko świetnie zagrana, lecz także sama w sobie jest genialna.

Szkoda tylko, że De Niro mało ma takich ról. Gangsterów też gra świetnie, ale ileż można? Przez to niektórzy go szufladkują.