Niezmiennie wywołuje moje zażenowanie to, że mnie w filmach prod. USA, których akcja dzieje się w Rosji, Rosjanie rozmawiają między sobą po angielsku... (podobne przykłady można mnożyć dla innych krajów, np. Niemiec). Ewentualnie postaci czasem wtrącą jakieś słówko po rosyjsku dla efektu "wow", ale wymawiają je po prostu komicznie...
Nawet jeśli film "Czerwony wróbel" był poniekąd niezły, to w/w fakt zwyczajnie psuł mi odbiór.