Kocham Jennifer. Mogłabym się na nią patrzeć godzinami. Gdybym oglądała ten film bez dźwięku może by przetrwała.

Czy ja nie zrozumiałam jakiegoś ukrytego sensu czy ten film na prawdę był tak beznadziejny? Jest jak bardzo biedna wersja Salt z Angeliną a i to arcydziełem przecież nie było.

Całe szkolenie, które wyglądało jak nauka amatorskiego seksu, Jennifer - tajna agentka a znana wszystkim baletnica, która jak tylko czegoś tajnego się dowie to rozpowiada wszystkim dokoła a jakoś to wszystko "przechodzi", zero zaskoczenia, zero intrygi, tylko Lawrence która umie rozłożyć nieporadnie nogi.... Smutek.