Aż dziw że film tak mało znany, bo tyle emocji podczas filmu dawno nie czułem. Lumet niedługo po "12 Angry Men" stworzył kolejną rewelację, której bohaterowie znów głównie dyskutują, a napięcia jest więcej niż wszystkich w thrillerach pełnych akcji razem wziętych. Tutaj mamy sytuację bardzo przerażającą, ale jakże realną, przynajmniej w czasach w których kręcono to dzieło. Aktorzy poradzili sobie świetnie i oddali paranoję całej afery. Muszę powiedzieć że od dawna żadne dzieło nie przykuło mnie tak mocno do ekranu jak "Fail-Safe". Trzeba zobaczyć!
Zgadzam się w całej rozciągłości. Przy okazji polecam film "O pierwszym brzasku" - oś fabuły bardzo zbieżna.
Na fw pod tytułem 'Śmierć przychodzi o świcie'.
Ty pewnie o tym wiesz, ale może ktoś tu wpadnie i będzie szukał filmu, jak ja przed chwilą :)
Nie rozumiem tylko dlaczego nie można było choć spróbować powiadomić obywateli Moskwy, Nowego Yorku o zagrożeniu. Uznaję to za niedociągnięcie, a jednocześnie plus bo w końcu film jest w niewielu pomieszczeniach i przez to ma taki urok. Oprócz tego zgadzam się z tym co napisałeś. Twoje stwierdzenie "Gra na nerwach jak żaden inny film" jest całkowitą prawdą, tylko dla ciebie to bardziej zachwyt i emocje, a ja się momentami strasznie wkurzałem na ten film. :D
Aaa zapomniałem dopisać. Spodziewał się dużo S-F w tym filmie(miało być UFO!), a tu tego prawie w ogóle nie było. :/
Przecież to by oznaczało natychmiastową panikę, a w tym czasie i tak nie zdążyliby się ewakuować. W razie gdyby udało się zawrócić samoloty, panika doprowadziłaby do serii tragedii związanych z tłumami próbującymi jak najszybciej opuścić miasto.
To ma sens, ale to nadal boli(bo jak się czuje normalny człek wtedy- wyobraź sobie że Rosja i Polska właśnie takie rozmowy prowadzą). Co za chytry film!