Porażający, mocny, fascynujący. Bardziej podobał mi się niż Dr Strangelove, choć tematyka
bardzo bardzo podobna.
film jest ciekawy i trzyma w napięciu. Mogę się tylko domyślać jakie wrażenie wywarł na widzach w latach 60 tych. Scenariusz opiera się jednak na założeniu, ze raz wydanego rozkazu - nawet pomyłkowego- nie da się odwołać, a przecież musiałby istnieć taka procedura - np. koperty z tymi symbolami odwołującymi rozkaz.
Nie do końca się zgodzę. Procedura odwołania istniała, było jakieś 5 min na odwołanie, z tym że kapitaliści nie przewidywali sowieckiego urządzenia które właśnie uniemożliwiło owe odwołanie. I tak jak mówi Fonda, oby dwie strony zawiodły, Amerykanie przez niedopracowanie, a Rosjanie przez nadgorliwość i zbyt mocne używanie owych zakłócaczy radiowych.
Ciekawa sprawa z filmem "Dr Strangelove", mi się wydaje że jest on jest parodią Fail-Safe,
gdyż porusza ten sam temat - tego że los ludzkości może zależeć od kilku osób, ich decyzji, pomyłek lub ewentualnego celowego działania.
Widać w filmie "Dr Strangelove" podobne charaktery, ujęcia, rozmowy, ...natomiast dziwi mnie to, że obydwa filmy pochodzą z tego samego roku - 1964.