Zimna wojna z perspektywy gabinetowych narad i dyskusji. Film trzyma za jaja do samego końca, mimo iż widz wie i widzi tylko tyle, co politycy i dowódcy, a akcja rozgrywa się jedynie w kilku miejscach(chociaż to można wytłumaczyć biednym budżetem, rokiem powstania filmu, brakami w technologii kinematograficznej). Wyczuwam jednak nieco jednostronne ukazanie konfliktu i jego eskalacji, Rosja potraktowana jest jako gorszy kraj, który nie zasłużył na urywki z życia mieszkańców Moskwy(które pozostają jedną z lepszych scen filmu). Ale tłumaczę to okresem historycznym i brakiem możliwości kooperacji tego filmu z Rosjanami oraz brakiem możliwości obiektywnego spojrzenia na historię rozgrywającą się na oczach twórców filmu, z racji napięcia towarzyszącego konfliktowi.
No i ciężko mi uwierzyć,że grupa 6 bombowców jest w stanie przedrzeć się przez cały Związek Sowiecki i spokojnie zrzucić bombę na stolicę(być może jestem źle poinformowany co do stanu obrony i wojsk w ówczesnym ZSRR). Końcówka wstrząsa, aczkolwiek widziałem już podobne zabiegi w innych produkcjach np. w Watchmen.
Zwróć jednak uwagę kiedy powstał "Watchmen" a kiedy "Czerwona Linia" i jakie wówczas wrażenie musiał robić taki zabieg. Wg mnie film w tamtych czasach (zimna wojna) musiał miażdżyć 2 razy tak mocno, jak oglądającego dzisiaj widza, dla którego ta cała sytuacja - z obecnego punktu widzenia - jest mocno nieprawdopodobna (to, że siły obu mocarstw nie są w stanie zniszczyć kilku samolotów, a bombowce przenoszące broń atomową nie mają zamontowanego jakiegoś systemu autodestrukcyjnego, który umożliwiałby ich dezintegrację z każdej odległości (właśnie w razie "W").
Ale widziałem Strażników wcześniej, a zapewne przed Czerwoną linią znajdzie się z tuzin filmów, w których występuję taki zabieg, więc trzeb by było obejrzeć wszystkie filmy do 64 roku żeby coś takiego stwierdzić.
Chodzi mi tylko o to, że oceniając tego typu filmy trzeba brać poprawkę kiedy były kręcone i jakie wrażenie mogły robić w tamtych czasach, bo w przeciwnym wypadku taki np. "Pancernik Potiomkin" oceniany wg dzisiejszych standardów, musiałby dostawać oceny poniżej 5/10, a przecież byłaby to niemal zbrodnia;)