że lubię Reynoldsa i Dwayna i kilka razy się uśmiechnąłem
Ale szczerze to już jestem znudzony tego typu filmami. Dobrze że Reynolds odpuszcza na jakiś czas kino, bo "Deadpool" jest w każdym filmie. A to stało się nudne
Ta dwójka świetnie razem wypadła i również się uśmiałem pare razy a nie zdarza mi się to często. Niestety postać grana przez Galdot tylko irytowała i kolejny raz dała przykład że jest aktorką z wielkiego przypadku. Do tego finalny twist w moim odczuciu tylko zaburzył dobre budowanie relacji między głównymi bohaterami i nie widzę jak by to miało być poprowadzone w ewentualnej kolejnej części.
Takie czasy, filmy podobne do siebie, aktorzy grający w kółko niby inne role a jednak te same a widz coraz mniej wymagający. Nie wyobrażam sobie kolejnej części
Co ma Pan na myśli mówiąc, że "ta dwójka świetnie razem wypadła"? Moim zdaniem relacje między postaciami Johnsona i Reynoldsa były męcząco wymuszone, toksyczne (szczególnie po uwzględnieniu podtekstów postaci Reynoldsa o zabarwieniu romantyczno-erotycznym) oraz zwyczajnie pozbawione sensu - Johnson chciał zbliżyć się do Reynoldsa by go ograć, ale mimo to Reynolds chce z nim dalej współpracować (?!).