PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30431}

Czerwony smok

Manhunter
7,0 11 090
ocen
7,0 10 1 11090
7,2 18
ocen krytyków
Czerwony smok
powrót do forum filmu Czerwony smok

Boże chroń Anglię i jej Królową!!!! Obejrzałem zdjęcia zamieszczone tutaj i jeszcze bardziej pokochałem Hopkinsa w roli Lectera. Rozumiem z kąd tem "bum" Lecteromanii po milczeniu owiec skoro był przedtem manunt. Manhunt to przede wszystkim wszystkim wielka klapa i kicz w stylu filmu "austin powers". Lecter nudny ( przepraszam doktorze w wykonaniu Anthonego ) , tępy gburowaty, małpowaty, chamski. Mr. Dee ( chyba tak się to pisze???? ) nie przypomina czerwonego smoka tylko heheh... transwestyte po przejsciach. Felietonista tattlera czyli Freedy L. wygląda jak ten opętaniec z Egzorcysty 3 ( kto oglądał to wie o co chodzi ). A Will buhahahahahahahahahahah!!!!!!! !!!!!!!

Hannibal_Lecter_3

Z pewną taką nieśmiałością powiem ci, że się z tobą nie zgadzam:)

ocenił(a) film na 8
Jorjan

Na szczęście zaliczasz się do nielicznych, którym ta produkcja nie przypadła do gustu. Film, przez cały czas trwania, trzyma w napięciu (niesamowity klimat i kapitalna muzyka). Śmiało daję 8/10.

Hannibal_Lecter_3

Osobo ktora to czytasz, jezli jeszcze nie widziales tego filmu, to zignoruj pierwszy komentarz w tym temacie. Do oceniania filmow jednak trzeba dorsnac...

A muzyka naprawde kapitalna :] Swietny klimat lat 80'

Hannibal_Lecter_3

Pisze się Mr. D (z tego co pamiętam z książki). Tej wersji jeszcze nie oglądałem, ale za to ta z Hopkinsem i Fiennesem była bardzo dobra:)

Hannibal_Lecter_3

To prawda,że ten film kuleje. Ta wersja nie obroni się przy "Red Dragon", chocby ze względu na obsadę aktorską; Hopkins,Norton,Fiennes i Keitel.
Aktor grający Willa ma zbyt ubogą mimikę.
Po drugie,to zakończenia są inne w obu filmach,gdzie w nowszej wersji jest ono o wiele ciekawsze.

Lady_Kumiko

Hopkins, Fiennes i Keitel to świetni aktorzy, ale to nie ma nic do rzeczy. To że nie znasz Petersena, Coxa i Allen świadczy tylko o tym, że ci którzy nagrywali drugą wersję filmu dysponowali większą forsą niż to miało miejsce za pierwszym razem. Za Nortonem nie przepadam (na razie niczym nie rozłożył mnie na łopatki - może to się zmieni) i wolę Petersena w roli Grahama. Moge zakapować, że ktoś woli jednak Nortona, ale żeby aż twierdzić, że Petersen ma ubogą mimikę?! A jeśli chodzi o zakończenie, to "Manhunter" ma dwie "końcówki" - jest już na dvd wersja ze znacznie mroczniejszym zakończeniem. Ciekawym polecam :)

ocenił(a) film na 9
Jorjan

hej! mogłbys napisac jak wyglada alternatywne zakończenie?

ocenił(a) film na 10
Lady_Kumiko

Być może William Petersen, Brian Cox, Tom Noonan i Dennis Farina nie są tak sławni jak wymienieni przez Ciebie gwiazdorzy, nie zmienia to jednak faktu że są znakomici. A nazwiska same nie grają, uprzejmie przypominam ;) Co się zaś tyczy ubogiej mimiki Petersena, to ja odpadam. Po prostu odpadam i nie wiem co napisać i jaką ripostą odeprzeć tak kuriozalny zarzut.

ocenił(a) film na 9
Hannibal_Lecter_3

jak dorosniesz (treśc twego komentarza wskazuje ze jestes bardzo nieletni) może dane ci bedzie docenic ten film

ocenił(a) film na 10
Hannibal_Lecter_3

to wytlumacz mi kochany dlaczego twoj genialny i jedyny prawdziwy aktor nadajacy sie do zagrania lectora czyli A. Hopkins tak łatwo dał się zeszmacic wystepujac w tandetnym Hannibalu?

ocenił(a) film na 10
Wanted_Man

Powiem tak. Gość który opisując wrażenia z "Manhuntera" pindoli coś o "kiczu w stylu austin powers", ma nierówno pod sufitem - po prostu. To tak jakby "Czas Apokalipsy" nazwać satyrą na Wietnam w stylu MASH-a - tyle ma to mniej więcej sensu...

Gregg

Zacznijmu od tego ze dobre aktorstwo to tylko smakowity dodatek do filmu, a nie główne kryterium oceny. Przynajmniej jesli mówimy o filmie sensacyjnym.

A Manhunter to bardzo dobry film, któremu jednak troche brakuje aby mógł przekroczyc granice miedzy duzym, a wielkim. Nie wiem dokladnie na czym to polega, ale porównanie z Milczeniem Owiec wypada na niekorzysc produkcji Manna. Z drugiej strony taki Hannibal jest juz wyraznie slabszy.

Plusem Manhuntera jest niewątpliwie klimat - mann to w tej materii prawdziwy mistrz. Minusem natomiast pewna schematycznosc, która sprawia ze film w zasadzie (mimo niewatpliwie wysokiej jakosci) nie odróznia sie od podobnych produkcji. Akcja jest dosyc jednostajna, brak pobocznych watków...
Moja ocena 7/10 za klimat, dobra reżyserie i przyzwoity poziom wszystkich elementów skladowych...

ocenił(a) film na 10
Motorcycle_Boy

O matko i babko, bo to nie jest film akcji i nie bieganie ze spluwą w reku jest tam najistotniejsze. Dla Manna najważniejsze było to, co działo się w umysłach bohaterów, w psychice Grahama i Dolarhyde'a i to pokazał kapitalnie. Na tym się równiez skoncentrował, wybierając z książki "samo gęste" i odpuszczając sobie wątki poboczne, które przy tak wyraziście zarysowanych postaciach potrzebne już nie są. Tak Graham jak i pan D. mówią sami za siebie. Osobiście wolę "Manhuntera" od "Milczenia...", nic Foster, Hopkinsowi i Levine'owi nie ujmując, ale rysunek psychologiczny postaci w filmie Manna jest po prostu niesamowity.

Powtarzam jeszcze raz: to nie jest film sensacyjny, to thriller psychologiczny, z naciskiem na drugą część nazwy.

EineHexe

Ale ptrzac na film całosciowo stwierdzam ze czegos mu brak. W sumie przypomina mi on pod pewnymi wzgledami Miami Vice.

ocenił(a) film na 10
Motorcycle_Boy

Dziwnym nie jest, zważywszy że Miami Vice to też dzieło Manna.

EineHexe

...Nie ma sensu chyba porównywać "Milczenia..." i "Manhuntera". Już bardziej sensowne jest porównanie tego z drugiego z "Czerwonym smokiem". Dla mnie zauważalne jest, że "Czerwony smok" to proba adaptacji książki, natomiast Mann jak zwykle wziął cudzą historię i opowiedział ją po swojemu (tak samo było z "Ostatnim Mohikaninem"). Dodajmy, że lubię gdy Mann opowiada po swojemu. I kocham ten film :)

Jorjan

W międzyczasie obejrzałem Czerwonego Smoka, który jest nieco bardziej efektowny, lepiej sie wchłania. Ale mimo wszystko Manhunter podobał mi sie trochę bardziej - lepszy klimat. A klimat to podstawa:)

użytkownik usunięty
Hannibal_Lecter_3

W pełni się zgadzam. Hannibal Lecter Hopkinsa jest genialny, a ten tutaj jest jakiś głupowaty...
Kompletnie mu brakuje tego co najbardziej lubię u Lectera: jednocześnie jest krwawym mordercą i jednocześnie wręcz dostojnym geniuszem.

ocenił(a) film na 9

Głupkowaty? Bogowie, widzicie i nie grzmicie ... właśnie w "Manhunterze" najlepiej pokazano geniusz Lecktora. I to zaledwie w kilku krótkich scenach, ponieważ jest on tam postącią zupełnie drugoplanową. Jako tako równać się z nim może Hopkins - Lecter w "Milczeniu Owiec", ale tylko i wyłącznie w tym filmie, kolejne to już prestiżowe porażki.

Obejrzyj sobie Hopkinsa w "Hannibalu" - stetryczały dziadyga, usiłujący grać osobnika demonicznego (w filmie, będącym raczej autoparodią). A w "Czerwonym Smoku" w ogóle szkoda na niego patrzeć, podobnie jak na całe to "dzieło" ...

Zaś tego, co powyżej mądrzy ludzie odpisali przygłupiemu założycielowi tematu, to się chyba nie nawet przeczytało?

użytkownik usunięty
Martinn

Cox do pięt nie dorasta Hopkinsowi. W tym filmie miałem wrażenie że Lecter ma ochotę powiedzieć Grahamowi coś w stylu "a odwal ty się ode mnie". A wyglądał jak piwosz zabrany prosto z pubu, z braku kogokolwiek lepszego.
Hannibala widziałem, może to nie jest Milczenie Owiec ale ogólnie to niezły film, a Hopkins był genialny, nie wiem czego ry od niego chcesz.

ocenił(a) film na 10

O ile dobrze pamiętam Harris nigdy nie opisywał Lectera jako dostojnego. Hopkins, owszem, był genialny, ale Cox mu nie ustepuje ani na krok. Jego Lecter może i wygląda zwyczajnie, mówi zwyczajnie, jest wyluzowany, nie otoczony aurą napięcia i zagrożenia jak Lecter hopkinsowski, ale zarazem gdzieś w potylicy pika widzowi przeświadczenie że gdyby mógł toby z dziką chęcią i bez mrugnięcia okiem wypruł Grahamowi flaki. I to właśnie pozorna zwyczajność Coxa jako Lectera czyni jego kreację bardziej realistyczną.

ocenił(a) film na 4
EineHexe

Marny to film szczegolnie jesli zestawi sie z nim ,,Mliczenie"- chodź i kolejna wersja ,,Czerwonego smoka" na jego tle wypada jako film w najwyzszym stopniu niebanalny. Jak mozna bylo wogole tak zmienic zakonczenie calej opowiesci, jak mozna bylo tak karygodnie przedstawic dr Lectera? Marnosc nad marnosciami

4/10

ocenił(a) film na 10
Picard

Lecter jest przedstawiony tak jak w powieści Harrisa. Pozostałe książki z tego cyklu w momencie gdy kręcono ten film jeszcze nie istniały. Zakończenie zaś jest o niebo lepsze niż sztampowa końcówka "Czerwonego Smoka" Rattnera. "Manhunter" oddał w pełni atmosferę i ducha powieści Harrisa, owo zaś zakończenie z tymże duchem znakomicie współgra. Tyle że nie wystarczy wywalić gał, trzeba też spiąć do kupy ze dwa neurony pod czaszką i pomyśleć przez chwilę.

I nie, to nie jest opowieść o Lecterze, Lecter jest tu postacią drugoplanową. Istotą tej opowieści jest to, co dzieje się w głowach Willa Grahama i Francisa Dolarhyde, co możemy śledzić dzięki wspaniałym kreacjom Williama Petersena i Toma Noonana. I znowu, nie wystarczy wlepić gał w ekran i zapchać sobie dzób popkornem, trzeba pomyśleć, trzeba uruchomić w sobie empatię. To nie jest hamburger dla oczu.

Picard

"Jak mozna bylo wogole tak zmienic zakonczenie calej opowiesci, jak mozna bylo tak karygodnie przedstawic dr Lectera?"

Twórcy wolno wszystko, a Mann twórcą jest. I kręcił on ten film jeszcze zanim Lecter wszedł do popkultury z twarzą Hopkinsa. Popkultura - rzecz nieunikniona przy takim zaludnieniu Ziemi...jeśli jednak ktoś chce trochę poszerzyć swoje horyznoty myślowe, nie powinien poprzestawać na oglądaniu trailerów aktulanych kinowych "hiciorów" (z nich zawsze wynika, że mamy do czynienia z dziełem epokowym).
Jeśli wg Ciebie w tej wersji Lectera przedstawiono karygodnie, to cóż...daj reżyserowi klapsa.

ocenił(a) film na 4
Jorjan

Drogie panie, wypada odpowiedzieć na wasze posty więc:

,,Manhunter" oddał w pełni atmosferę i ducha powieści Harrisa, owo zaś zakończenie z tymże duchem znakomicie współgra. Tyle że nie wystarczy wywalić gał, trzeba też spiąć do kupy ze dwa neurony pod czaszką i pomyśleć przez chwilę"

Po pierwsze nie widze powodów byś miała mnie od razu obrażać i sugerować, że jestem cokolwiek za głupi by pojąć ten film. Po drugie zaś nie wiem jak możesz tu pisać o współgraniu zakończenia powieści i filmu skoro oba są całkiem różne?

,,Lecter jest tu postacią drugoplanową. Istotą tej opowieści jest to, co dzieje się w głowach Willa Grahama i Francisa Dolarhyde, co możemy śledzić dzięki wspaniałym kreacjom Williama Petersena i Toma Noonana"

Tyle, że w powieści - ku zaskoczeniu czytelnika- pan doktor gustujący w ludzkim mięsie okazuje sie wcale nie być postacią epizodyczną. To on w ostatecznym rozrachunku okazuje się rozdawać karty manipulując wymienionymi przez Ciebie postaciami, napuszczając ostatecznie je na siebie. W powieści oraz w nowej jej ekranizacji pt. ,,Czerwony smok" Lecter wywiera zemste na czlowieku, ktory osadzil go za kratami- w ,,Manhunter" tego nie ma. Takie potraktowanie tematu zmienia zas wymowe calego dzieła.

,,Twórcy wolno wszystko, a Mann twórcą jest"

Owszem licencia poetica jest nie tylko dozwolona ale wrecz wskazana w przypadku ekranizacji lecz ma ona jednak swoje granice, ktore tym razem jak na moj gust zostały przekroczone. Nie ma sesu robic filmu na podstawie powieści skoro zmienia sie w niej tak wiele istotnych dla jej akcji oraz wymowy elementów, powstaje nie ekranizacja ale niemal samodzielny film, ktory z oryginałem nie ma niewiele wspolnego.

,,Jeśli wg Ciebie w tej wersji Lectera przedstawiono karygodnie, to cóż...daj reżyserowi klapsa"

A moze zjeśc jego wątróbkę z fasolką popijając ją zacnym Chianti? ;)

ocenił(a) film na 10
Picard

Ależ, nie sugeruję że jesteś za głupi. Sugeruję jedynie że "Manhunter" to nie jest konfekcyjne patrzydło, jak "Czerwony smok", tylko film wymagający refleksji ze strony widza. Tu nikt nikomu niczego łopatą do głowy nie wkłada. Co się tyczy zakończeń "Manhuntera" i powieści Harrisa to tak, są różne, ale wymowa ich jednaka.

Ale Lecter, mimo iż manipuluje Dolarhydem, używając go jako narzędzie zemsty, wcale nie jest najistotniejszą postaci tej powieści. Wciąż pozostają nimi Graham i Dolarhyde, ich walka ze swoimi słabościami, z tym co czai się w głębiach ich własnej psychiki. I na to właśnie nacisk położył Mann. Brak udanej zemsty doktora nie zmienia wymowy dzieła ani na jotę, bo to nie powieść o zemście Lectera. To powieść o dwóch facetach i o demonach czających się na dnie ich dusz. Tyle że jeden umie je okiełznać, drugi zaś puszcza je swobodnie pozwalając by siały zniszczenie. Lecter jest tu tylko wisienką na torcie.

ocenił(a) film na 8
Hannibal_Lecter_3

Picard nie zgadzam się z tobą.
1. "Jak mozna bylo wogole tak zmienic zakonczenie calej opowiesci, jak mozna bylo tak karygodnie przedstawic dr Lectera?"
Ano można było zmienić z prostego powodu."Manhunter" to mianowicie film powstały na podstawie powieści Harrisa.A skoro jest to film na podstawie powieści,więc reżyser ma prawo przedstawić wydarzenia albo dokładnie jak w książce albo wprowadzić odstępstwa od tego co jest w powieści.Mann wybrał to drugie rozwiązanie.
Rozumiem,że jesteś miłośnikiem powieści Harrisa i mogę zrozumieć,że jakiekolwiek odstępstwo od powieści będzie dla ciebie niewybaczalną zbrodnią.Ale postaraj się ocenić "Manhuntera" w oderwaniu od powieści,jako samodzielne dzieło.Nie krytykuj tylko dlatego,że są różnice w porównaniu z książką.
A co do Lectera,to chyba jesteś pod zbyt dużym wrażeniem gry Hopkinsa.Bo raczej nie opisów Harrisa.Bo ja czytałem "Milczenie owiec" i na tej podstawie twierdzę,że Cox bardzo dobrze zagrał Lectera( a raczej Lecktora).Hopkins był rewelacyjny,ale Cox wcale nie był gorszy.
2. "Tyle, że w powieści - ku zaskoczeniu czytelnika- pan doktor gustujący w ludzkim mięsie okazuje sie wcale nie być postacią epizodyczną. To on w ostatecznym rozrachunku okazuje się rozdawać karty manipulując wymienionymi przez Ciebie postaciami, napuszczając ostatecznie je na siebie. W powieści oraz w nowej jej ekranizacji pt. ,,Czerwony smok" Lecter wywiera zemste na czlowieku, ktory osadzil go za kratami- w ,,Manhunter" tego nie ma. Takie potraktowanie tematu zmienia zas wymowe calego dzieła."

Nie wiem jak przedstawiony jest Lecter w powieści,bo jej nie czytałem,ale znowu widzę,że nie podoba ci się zmiana jakiej dokonał Mann w porównaniu z powieścią.Może i takie potraktowanie tematu zmienia wymowę dzieła,ale wydaje mi się,że to co przedstawił Mann jest znacznie ciekawsze niż zwykła zemsta Lectera.A film kapitalnie przedstawia psychologiczny obraz bohaterów.
3. "Owszem licencia poetica jest nie tylko dozwolona ale wrecz wskazana w przypadku ekranizacji lecz ma ona jednak swoje granice, ktore tym razem jak na moj gust zostały przekroczone. Nie ma sesu robic filmu na podstawie powieści skoro zmienia sie w niej tak wiele istotnych dla jej akcji oraz wymowy elementów, powstaje nie ekranizacja ale niemal samodzielny film, ktory z oryginałem nie ma niewiele wspolnego."

Wiesz,to już nie jest wina Manna,ale raczej praw autorskich.Przecież gdyby Mann nakręcił "Manhuntera" w takiej samej postaci w jakiej film istnieje,zmieniając nazwiska bohaterów,ale nie uzyskawszy zgody autora ani nie podając,że film powstał na podstawie jego powieści,to niechybie doczekałby się Mann procesu,który by przegrał.
Poza tym każdy film,nawet będący ekranizacją jest wizją reżysera.Jednym może się podobać,innym nie.I nie ma tu żadnych granic,więc nie ma czego przekraczać.
Ja wcale nie każę,że "Manhunter" ma ci się podobać.Ja nawet cię rozumiem.Jeżeli czytałeś powieść,to rzeczywiście film może ci z pewnych względów nie odpowiadać.Ale postaraj się spojrzeć na "Manhuntera" jako na dzieło nie powiązane z powieścią.I spróbuj je wtedy ocenić,nie porównując zakończeń,wymowy dzieła,tylko starając się odpowiedziec na pytanie czy wymowa "Manhuntera" do ciebie przemawia,czy film wzbudził w tobie jakieś emocje,czy fabuła była sensowna,czy zakończenie wynikało logicznie z fabuły itp.
Mógłbym podać mnóstwo przykładów filmów nakręconych na podstawie powieści,które czytałem i które to filmy mi się podobały i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie mimo,że ich fabuły znacznie różniły się od tych powieściowych.W zasadzie jeżeli film na podstawie powieści jest sprawnie zrealizowany,to jedyne co może go przekreślić w moich oczach jest aktorstwo i dobór aktorów.
Ale nie wiem jakie jest twoje zdanie na temat aktorów grających w "Manhunterze",bo nic o tym nie wspomniałeś.

ocenił(a) film na 9
Hannibal_Lecter_3

Mała uwaga do Picarda, bo mnie szlag trafi:
>>> "Tyle, że w powieści - ku zaskoczeniu czytelnika - pan doktor gustujący w ludzkim mięsie okazuje się wcale nie być postacią epizodyczną. To on w ostatecznym rozrachunku okazuje się rozdawać karty manipulując postaciami, napuszczając ostatecznie je na siebie. W powieści oraz w nowej jej ekranizacji pt. ,,Czerwony smok" Lecter wywiera zemstę na człowieku, który osadził go za kratami - w ,,Manhunter" tego nie ma. Takie potraktowanie tematu zmienia zaś wymowę całego dzieła."

Ależ w „Manhunterze” wyczerpująco i dokładnie (choć momentami subtelniej i bez łopatologii „Czerwonego Smoka”) pokazano, jak Lecktor manipuluje otoczeniem i wywiera wpływ na życie Willa Grahama – „wpływ” tak potężny, że o mało go wraz z rodziną nie zabija!
Tylko główny akcent w tym filmie został trochę przesunięty, najważniejszy nie jest w nim Hannibal, ani nawet (choć genialnie pokazany) psychopata, a tytułowy „Łowca” i jego relacje z rodziną, z mordercami, ze światem – i za to właśnie „Manhuntera” się kocha.
Zaś sceny, kiedy wykryta zostaje korespondencja Lecktora i policjanci toczą wyścig z czasem, usiłując złamać szyfr, są jednymi z najlepszych tego rodzaju w całej historii kina. Na dodatek zajmują łącznie chyba kilkanaście minut. Jak można wypisywać aż takie głupoty?

ocenił(a) film na 8
Hannibal_Lecter_3

"Rozumiem z kąd tem"

zmień nick, Hannibal był inteligentny i nie miał problemów z ortografią...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones