Starszy mężczyzna dostaje czkawki siedząc na ławce, pijany młodzieniec chrapie na wozie, sympatyczna kobieta zbiera konwalie, kobiety w zakładzie krawieckim zajęte są szyciem, mężczyźni przy barze grają w kule, pszczelarz zbiera miód, kombajn na polu zbiera pszenicę, która następnie na polu zostaje zmielona na mąkę, a potem wyrobiona na kluseczki w kuchni babuni.... - w takiej scenerii policjant (József Forkas) prowadzi śledztwo w sprawie o morderstwo...
Mała węgierska wioska, pewien długi, letni dzień. Kret ryje pod ziemią, rybak łowi wielkiego suma, wąż wypełza z kryjówki, kobieta jedzie na rowerze, kot tarza się na trawie, policjant szuka zaginionego, knur zapładnia lochę, matka tka, dziadek czka. Wszystko to niemal bez słów i muzyki. Etnograficzny dokument? Portret prowincji? Detektywistyczna historia? Montaż asocjacji i analogii? Feeria dźwięków, barw, zapachów? Wszystko naraz. Najbardziej niezwykły debiut XXI w., który mógł zdarzyć się tylko na Węgrzech, gdzie państwo patronuje formalnym eksperymentom, a tradycja Béli Tarra i Gábora Bódy'ego jest wciąż żywa. Sam montaż rządzi się tu logiką skojarzeń - ruchu, kształtu, brzmienia, miejsca. Precyzyjne zdjęcia i dźwięk podlane są absurdalnym humorem i suspensem, wynikającym z mrocznej tajemnicy, jaką skrywa wioska.