Spaghetti western od Lucio Fulciego - zaskakująco udany, zważywszy, że spodziewałem się czegoś znacznie słabszego. Fabuła nie należy do nadmiernie sztampowych, postaci są wyraziście nakreślone i budzą autentyczną sympatię. Rzecz jest dosyć krwawa, ale w żadnym wypadku nie mamy do czynienia z jakąś bezmyślną jatką. Powiedziałbym nawet, że przeważają tu elementy o charakterze, nazwijmy to, lirycznym. "I quattro dell'apocalisse" jest także nie najgorzej grane i na tyle zręcznie rozkłada poszczególne akcenty, że nie ma mowy o znużeniu w trakcie seansu. Oczywiście, do klasyków nurtu filmowi Fulciego jest dosyć daleko - to po prostu porządnie wykonana, rzemieślnicza robota. Dla mnie największym grzechem były skomponowane z tej okazji, rzewne piosenki, które nieodmiennie budziły moje rozbawienie. Tym jednak, którzy poszukują ciekawego przykładu włoszczyzny na Dzikim Zachodzie, tą "Czwórkę" można polecić z czystym sumieniem.