Upostaciowiony, przystojny rak przekomarza się z chorym na niego pisarzem, też przystojnym, a do tego bogatym, z młodą, lolitkowatą dupą w basenie i starszą gosposią jako "i like granny". Hmm. Tak to widzę: scenarzysta najprawdopodobniej bierze w ciało, reżyser kocha scenarzystę, aktorzy akurat nie mieli nic innego do roboty, a nad wszystkim unosi się owsiakowski smrodek "róbta co chceta".
Film dla tych, którym wydaje się, że pokręcone, to znaczy dobre. Jako czarna komedia (nie jak chcą na tym forum komedia i dramat) jest mało czarny i mało śmieszny. Blier zbliżył się tym filmem do mainstreamowego kina polskiego. A to nie jest komplement.
Recenzja bardzo trafna, tylko... po co ujawniasz w niej swoje kompleksy w stosunku do Jurka Owsiaka? Kogo to, poza Tobą interesuje?
Pisząc ocenę zdradzasz kompleksy na tle: Jurka Owsiaka (owsiakowski smrodek), dziewczyn (lolitkowate dupy), scenarzysty (bierze w ciało), reżysera (kocha scenarzystę), widzów, którym (wydaje się, że pokręcone, to dobre), (na tym forum chcą, żeby to była komedia i dramat), kino polskie jest (mainstreamowe), ale ( to nie jest komplement).
To są twoje kompleksy, które dla niepoznaki podałeś w formie insynuacji. A to już nie jest do końca tylko twój problem.
Matko święta, psychoanalityk się znalazł. Ja piszę o filmie, polemicznie i dosadnie, a Ty? O mnie? To nie to forum.
No i widzisz jakie masz powodzenie polemiczne? Cóż, twoja wypowiedź mogła zainteresować jedynie psychoanalityka.