Gdy zasiadałem do filmu, nie miałem większych złudzeń że mi się spodoba. Chciałem po prostu zobaczyć krótki fragment występu Jordanny Brewster (od czasu filmu "Oni" jedna z moich filmowych miłości). Gdy na początku słyszymy, że ma się spotkać z rosyjską blond-zabójczynią, pomyślałem że fajnie by było jakby poszły na randkę, a może i na całość. Chwilę później uśmiechałem się z niedowierzaniem.
Forma - Dużo kolorów, dużo różu, przeważają dziewczyny w szkolnych uniformach, a struktury wywiadowcze są tak przebiegłe i mają tak zaawansowaną technologię że tylko najbardziej pulpowa fantastyka mogłaby to w swej ignorancji przedstawić. Ten obraz jest tak uproszczony, nierealny, tak przesłodzony, że od razu czuje się komediowe aspiracje twórców. Przypomina to ekranizację jakiejś dziecięcej kreskówki parodiującej bondowskie filmy. I to jest O.K., a zwłaszcza jeżeli jesteś nastolatką.
Treść - To już ciekawsza sprawa. Mało kto spodziewałby się po filmie adresowanym do młodzieży wątku ... lesbijskiego. Ba, i to jako głównego wątku! Jest to w filmie jednak potraktowane jako pretekst do przedstawienia podstawowych wartości, takich jak tolerancja, odwaga, szczerość. Nie jest to pierwszy film w którym młody bohater z obawy przed brakiem akceptacji ze strony bliskich musi żyć w kłamstwie, aż do momentu ujawnienia się. To co jednak dotychczas było związane z jakimś kłamstewkiem, zabraniem czy zniszczeniem czyjejś rzeczy, lub trzymaniem się grupy by nie być pośmieliskiem lecz kimś lubianym, w "D.E.B.S." zostało ukazane poprzez uczucie natury homoseksualnej.
Byłbym jednak hipokrytą gdybym napisał że dzieciom takich rzeczy nie powinno się pokazywać, skoro za młodu lubiłem napędzany chucią horror "Gatunek", a obecnie z radością witam kolejne lesbijskie produkcje (polecam "High art" i "Eloise"). Mimo wszystko raczej wystrzegałbym się przed pokazywaniem takich filmów swojej hipotetycznej córce, a już z pewnością osłupiałbym gdyby oznajmiła mi że uwielbia ten film i chce być jak główna bohaterka. Kto nie jest Holendrem może mieć zagwostkę.
Reasumując - ktokolwiek go nie obejrzy, zdziwi się. Już sama forma ogranicza widownię do młodzieży, zaś główny wątek niejedną nastolatkę może skonsternować. I chociaż obejrzałem go dla Jordanny Brewster (zresztą wypadła świetnie, bardzo naturalnie), coraz bardziej obawiam się o swoje - mam nadzieję - wyimaginowane skłonności pedofilskie.
2-/5
"D.E.B.S." to pełnometrażowa wersja krótkiego shortu pod tym samym tytułem. Jak się okazuje główny pomysł na film pochodzi właśnie z niego, a stworzyła go organizacja stawiająca sobie ponoć za cel walkę o tolerancję. Krótsza forma ma inną obsadę, ale ma też lepsze tempo, nieco mniej dziecinną otoczkę agencji, a jej puenty nie stanowi żadne przesłanie lecz zwykły gag. Stanowi dobrą próbkę tego co oferuje film, może nawet nieco przyjemniejszą od niego samego (chociaż też płytszą).
2/5 także dla niej