PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=649905}

Daję nam rok

I Give It a Year
5,6 33 556
ocen
5,6 10 1 33556
6,0 8
ocen krytyków
Daję nam rok
powrót do forum filmu Daję nam rok

"Daję nam rok" to spełnienie marzeń miłośników dobrych komedii. Producenci "To właśnie miłość", "Dziennika Bridget
Jones" i scenarzysta "Borata" połączyli siły tworząc film, który już został okrzyknięty "absolutnie genialną, najzabawniejszą
brytyjską komedią roku! - Go Magazine".

Sugerowałam się takimi reklamami, stąd Bridget i To właśnie miłość. Widzę że chyba wolę filmy zamerykanizowane ale
dobre. Dla mnie "Daję nam rok" to film na raz. Obejrzeć i zapomnieć. Oczywiście to moje zdanie, nie narzucam go nikomu :)

użytkownik usunięty
frauka

Film najwyżej średni, niestety mało śmieszny ale da się obejrzeć.

ocenił(a) film na 3
frauka

Ja bym raczej powiedziała, że ten film jest zamerykanizowany. Nawet nie leżał obok brytyjskiej komedii.

ocenił(a) film na 8
milkaway

a przykłady ? bo wybacz, ale w " I give it a year" to widzę wiele cech charakterystycznych dla humoru angielskiego i rozwinę nieco temat::

1. Sir Henry Maximilian Beerbohm ( który jest dla mnie w tym temacie autorytetem) zrobił listę cech w w/w temacie i wiele z nich tu jest np.
- czarny humor - u prawnika , gdy spisują testament jest ? j e s t
- żarty z teściowych, są ? s ą i to dosadne
- physical humour z odniesieniami do części i funkcji ludzkiego ciała. jest? jak najbardziej j e s t i to w dwu słownych grach towarzyskich ( zabawy kultywowane w Anglii a najstarsze z X wieku spisano w The Exeter Book)

2. Tongue twisters są ? s ą w scenie u prawnika i w rozmowie Guy'a z Nat podczas prezentacji


bym mogła tak więcej przykładów podawać ale nie będę zanudzać tylko powtórze pytanie, czemu ? @ nawet nie leżała obok brytyjskiej komedii......

ocenił(a) film na 3
jagamiga1

To, że dana rzecz posiada pewne cechy charakterystyczne dla danej kategorii, jeszcze nie decyduje o tym, że do tej kategorii należy. Wszystkie te cechy naraz mogą się pojawić nawet w polskiej komedii i nie znaczy, że będzie ona zrobiona na modłę brytyjską.
Przy czym zaznaczam, że nie podchodzę do tematu z punktu widzenia formalnych kategorii - nie studiowałam filmografii (chociaż wątpię, by żart z teściowej był cechą kwalifikującą ;). Mówię tylko o tym, co widziałam na ekranie, a poziom i wykonanie żartów i gagów w ogóle nie przypominał jakości tzw. brytyjskiego humoru, który uwielbiam w różnym wydaniu - poza postacią Minnie Driver może. Szczerze zdziwiłam się po obejrzeniu, że film był made in UK. Myślałam, że to Amerykanie próbowali stworzyć film w brytyjskiej otoczce.
Gdzie ta subtelność i niedopowiedzenia, które widz sam sobie uzupełnia... I nie piję tu bynajmniej do samej obecności żartów z pogranicza tzw. kloacznych, obrazoburczy humor nie jest u mnie od razu skreślony jeśli nie ma za zadanie tylko żerować na niskich instynktach widzów (uwielbiałam "Little Britain" swego czasu). W "Daję nam rok" moje poczucie humoru ocenia żarty jako w zdecydowanej większości nieśmieszne, przeciągnięte i wymuszone.

Nie obraź się, ale mam wrażenie, że tak bronisz tego filmu, bo Baker w nim gra. ;] Cóż czasem trzeba zaakceptować, że nasz ulubieniec występuje w nieudanym filmie. Przerabiałam to kiedyś z Patrickiem Dempseyem (którego często porównuję nawet do Simona), chyba większość jego filmów to gniociki. Dla Fassbendera też przemęczyłam się przez parę średnich tytułów, chociaż ten akurat jest fenomenalny w czymkolwiek by nie grał.

ocenił(a) film na 8
milkaway

a tak, już mi druga osoba zarzuca " ślepe" zauroczenie Ulubieńcem Bakerem, tylko, że ja nie jestem już nastolatką ( niestety :)) co bezkrytycznie wpatruje się w idola. Ma on np. film tak beznadziejny na koncie, że śmiało go zaliczam do skrajnej filmowej szmiry, myślę o " Not Forgotten" i ma jeszcze kilka innych " produkcji" gdzie naprawdę szkoda jego talentu , po parunastu minutach wyłączyłam, jako że z zasady nie oglądam, czegoś czego nie cenię przynajmniej na 4 filmwebowe punkty.

I nie ten fragment Twojej wypowiedzi może mnie obrazić ( ale nie obraża, zaznaczam, bo rozmowy na forum nie należą do rodzaju tych co by mnie mogły dotknąć) a ten ..,. @ I nie piję tu bynajmniej do samej obecności żartów z pogranicza tzw. kloacznych, obrazoburczy humor nie jest u mnie od razu skreślony jeśli nie ma za zadanie tylko żerować na niskich instynktach widzów...
bo jakoś nie zauważyłam by moje niskie instynkty ( pewno je mam jak każdy, ale się pocieszam, że są w zaniku :)) zostały wykorzystywane w tym filmie, używałam wyższych struktur układu nerwowego .
Jeżeli Twoje poczucie humoru nie akceptuje tego filmu ( co rozumiem jak najbardziej ) to nie znaczy, że automatycznie nie jest brytyjski i że żeruje na niskich instynktach, czyż nie ?

ocenił(a) film na 3
jagamiga1

I odwrotnie, to, że Tobie przypadł do gustu nie oznacza, że jest iście brytyjski z charakteru. ;]
Może niedokładnie się wyraziłam, wyszło, że humor brytyjski oznacza jednoznacznie humor udany. Np. z niedawno obejrzanych przeze mnie produkcji - komedia z Davidem Tennantem (chyba "Przypadkowa panna młoda" czy coś w tym stylu, tytułu nie do końca sobie już niestety przypominam) była na wskroś wyspiarska, ale i tak przeciętniaczek, jeśli nie gorzej. Natomiast już abstrahując od jakości żartów "Daję nam rok" wydał mi się hamerykański, jeśli już mogę się posłużyć podobnym stereotypem. Może z założenia miał to być amerykańsko-angielski mariaż. Wg mnie ten związek też się nie udał, kto wie może dlatego się właśnie nie udał, bo było za dużo różnic nie do pokonania. ;]

ocenił(a) film na 8
milkaway

wiesz ja jak mówię, nie jestem specjalistką od rozróżniania typów komedii, robię to intuicyjnie , ale jak już mi przychodzi "zderzyć" swoje odczucia ze zdaniem innych to próbuję stworzyć jakieś obiektywne ramy .
Takie one oto są :: musi być spore nagromadzenie tzw. angielskich żartów ( ich typ opisałam powyżej ) , musi być charakterystyczne dla Anglików śmianie się i często bezlitosne kpienie z bardzo poważnych spraw jak np. w tym przypadku z małżeństwa ,musza być przerysowane postaci śmieszące oprócz tego co mówią to jeszcze tym jak wyglądają w danym otoczeniu ( tu ta rolę odgrywał Merchant i psychoterapeutka no i inne postaci w poszczególnych scenach), tematyka musi bulwersować tzw. tradycjonalistyczną publiczność, musi być warstwa niedostrzegalna na pierwszy rzut oka, a nawet ukryta pod pozorem trywialności, którą mogę odczytywać i interpretować i jak dla mnie ta komedia się w tych ramach mieści.

Czy jakiś filmoznawca ja zaliczył do zamerykanizowanych to nie wiem, bo nie napotkałam takiego zdania, przeciwnie w wywiadach aktorzy i reżyser mówią o humorze brytyjskim, krytycy ci co docenili tę komedię też to podkreślają , więc nie wiem gdzie Ty widzisz przewagę zamerykanizowania w niej. Jakieś nieliczne elementy pewno są , każdy dzisiejszy film to często mix gatunków, wyjąwszy naprawdę ambitne i niszowe dramaty .



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones