Oczywiście na starcie powiem, iż moim zdaniem film nie warty, aż takiej refleksji, ale za to jest dobrym, bo jaskrawym przykładem, w którą stronę "to" idzie.
Wypowiem się nieco filozoficznie, na temat nieco szerszy niż sama fabuła filmu. Jest to skrajnie i prosto, pokazany przekrój patologii i postępu społecznego gnicia intelektualnego, wartościowego, z dodatkiem standardowym czyli przekazu dotyczącego kościoła, jako zła totalnego (a jakże) , nic juz się nie dało dodać, aby bardziej podładować widza ukierunkowanymi emocjami. A i nawet wątek homofobii dało się tam upchnąć. Zastanawiam się czasami czy jeszcze doczekamy się czasów, kiedy film będzie miał przekaz wartościowy emocjonalnie, moralnie, dając jednocześnie głębię, pozwalającą na refleksję dotyczącą np wartości ludzkich, dylematów, trudnycj wyborów, czy ukazania świata, jako coś złożonego, nie czarno-białego, lecz całego spektrum jego rożnorodnosci. Filmy, które po obejzeniu pozostawiają nam jeszcze refleksję nad różnego rodzaju dylematami, kwestiami, ludzkimi problemami. Niestety mamy narastającą tendencję jak nie zwykłej głupoty, to wywrócenia wartości, zarówno moralnych jak i intelektualnych. Słowem mówiąc zamiast budować system wartości mamy system awartości i antykultury, przedstawianej jako postęp-progres, czy dawanie złudnego wrażenia odkrywania nowych obszarów intelektualnych.
Wiesz, dobry przekaz /symbolika może być pokazana właściwie w każdym gatunku. Mnie najbardziej boli totalny upadek kina w kwestii intelektualnej.