Motyw ohydy z czarnymi włosami zerżnięty z "The Grudge" oraz demon atakujący we śnie z "Koszmar z ulicy wiązów". Kiedy zanika wszelki dźwięk to już wiadomo, że za sekundę będzie jakiś jump screen, nawet w końcowej scence przed napisami. Efekt jest taki, że jest to bardziej śmieszne niż straszne. Ileż razy można wałkować te samy motywy? Żenada.