PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=514675}
7,5 349 879
ocen
7,5 10 1 349879
5,8 38
ocen krytyków
Deadpool
powrót do forum filmu Deadpool

Na początek, żeby nie było że to jakiś programowy hejter pisze, zaznaczę, że ma mnóstwo zalet:
- krew i flaki - wreszcie! Takie coś to ja rozumiem, nie jakieś piz*dusiowate Lamus-Meny
- fuc*ki i szity - wreszcie! Postaci mówią jak normalni ludzie, nie jak lalusie na audycji u Rydzyka
- humor - wreszcie! Rajtuz który wie że jest śmieszny i durnowaty i mówi to publice prosto w twarz; plus te wszystkie nawiązania do popkultury są całkiem niezłe ("Widzieliście 127 godzin? Spolieeer!")
- walki - wreszcie! Dzięki krwi i flakom nie wyglądają jak WF w gimbazjum
- metalowy Rusek wpieprzający płatki był zabawny

Ogólnie to po kwadransie byłem bardzo zadowolony, ryło mi się cieszyło i suszyłem zęby. Ale niestety ze zgrozą zdałem sobie sprawę po tym kwadransie, gdy na ekran wjechał Deadpool z nieprzefasonowaną maską, że całkiem fajny film zmienia się ni z dupy ni z pietruchy! I koniec końców film zapowiadający się świetnie zmienił się w zaledwie "OK". Oto powody:
- muza. Wade z dumą prezentuje winyl WHAM! jako swój skarb, po czym przez cały prawie film słyszymy jakieś ch*ujne rapy. Czy oni się nie nauczyli niczego od Strażników Galaktyki?
- KOLEJNE PIEPRZONE ORIGIN STORY!!! No żesz motyla noga! Ile można?! Nie czaję, czy oni nie nauczyli się od Mad Maxa, że historię postaci można zawrzeć w minutowym streszczeniu na początku po czym zająć się czymś ciekawszym? Powinni zrobić to tak: na samym początku, kiedy Deadpool siedzi na mostku i maże kulfony kredkami, powinien za pomocą kilku rysunków pokazywanych do kamery streścić cały ten cholerny romans, raka, mutagen, nabycie mocy i zarysować konflikt. Po czym, wytłumaczywszy widzowi w dwie minuty o co się rozchodzi, zacząć rzeź.
- fragment fabuły z największym potencjałem został skompresowany do dwuminutowej sceny. Totalnie na opak, poświęcono godzinę na romanse, smęty o raku, laboratoria i inne pierdoły, a "śledztwo" mające na celu zlokalizowanie Francisa pokazano w formie krótkiego montażu: Deadpool kilka sekund torturuje kogoś żeby wydobyć info - Deadpool odhacza zdjęcie na ścianie - Deadpool torturuje - Deadpool odhacza... Bez. Sensu. To właśnie to powinno być sednem tego filmu.

Jak widać film ma więcej zalet niż wad, ale wady są dużo potężniejszego kalibru. Koniec końców nie jest źle, ale strasznie dziwny miszmasz im wyszedł. Niby bohater nie traktuje siebie poważnie, z drugiej strony - serwuje nam porażająco typową historyjkę o damie w opałach. Nie przeszkadza mi duża ilość wulgaryzmów (zresztą jak widać powyżej uznałem to za zaletę) ale szkoda, że nie zamieniono proporcji krew-przekleństwa. Wolałbym, żeby mniej się wyzywali, za to żeby była jakaś scena która dorównałaby kosiarce z Martwicy Mózgu.

Na pewno jest to jeden z najlepszych filmów komiksowych, ale po rewelacyjnym początku - szybko rozczarowuje. Świetny pierwszy akt, tragicznie beznadziejny drugi i niezły trzeci. 6/10, szkoda, bo po pierwszym kwadransie miałem nadzieję wystawić 7.

ocenił(a) film na 6
rozkminator

O, ktoś napisal wszystko za mnie! Pomijam, że jakieś 90% faktycznie zabawnych gagów widziałem w trailerach. Reszta to pierdzenie i żarty niskich lotów o robieniu laski. Te faktycznie zabawne teksty pokazali przed seansem na YT. :(

ocenił(a) film na 8
zakwasny

Wniosek nasuwa się sam, nie oglądać trailerów na youtube :)

ocenił(a) film na 6
rozkminator

Ja dałem 7, bo koniec końców jednak byłem zadowolony, ale zgadzam się prawie całkowicie z wypowiedzią - liczyłem na więcej.

ocenił(a) film na 6
rozkminator

Bardzo, fajna opinia z którą się zgadzam niemal w 100%. Muzyka jak dla mnie była spoko, choć za rapem nie przepadam (oczywiście GOTG ma wg mnie lepszy soundtrack, po prostu moje klimaty i zresztą w ogóle mi się bardziej podoba, nie bić), humor (choć czasami żenujący) akcja, postacie wszystko mi się podobało, aczkolwiek bez jakiegoś wielkiego wow, poza fabułą. Wybrali akurat ten oklepany schemat, który najmniej trawie - głównemu bohaterowi złe ludzie porywają ukochaną, a on potem idzie zrobić efektowny rozpieprz, kończący się happy endem.
Ale sam Deadpool wymiata i właściwie robi cały film, dlatego naciągam na 8.

ocenił(a) film na 8
rozkminator

Odniosę się do jednego z zarzutów. :)
No same rapsy dali szczególnie jak, np. na początku filmu leci Angel on the Morning albo jak się bzykajo leci Calendar Gril albo Mister Sandman jak torturują Wade'a albo jak Deadpool ma nóż w głowie i paczy na Vanesse i widzi animowane stworki to leci You're The Inspiration. Hejterstwo na rap ci uszy zakleiło na inną dobrze dobraną muzykę. Rap też był dobrze dobrany. :D Do tego Hit the Road Jack tez był i masa innych nierapowych kawałków.
A te rapsy to dlatego, że np. "ido" x-many a gość rapuje "x gonna give it to ya" albo ido do klubu ze striptizem a tam leco bangery klubowe. Albo grają w te rzucane piłki i leci SWING that THING? :) Zresztą rap jest popularny (ja też lubię) a dali między innymi klasyki jak DMX albo Salt-N-Pepa.
To nie poziom Strażników ale było dobrze.. no chyba, że ktoś jest hejterem rapsów. ;)

ocenił(a) film na 8
saitek

Girl*

ocenił(a) film na 6
saitek

Też prawda, dzięki za tytuły.

ocenił(a) film na 8
Tortuga033

Prosz. :) Nie można tu edytować postów...co za koszmar. :D of the Morning*

ocenił(a) film na 6
saitek

Pro tipem się podzielę, dostałem kiedyś od innego usera więc podaję dalej, może się kiedyś przyda: posty można edytować do 10 minut po napisaniu, jeśli jeszcze nikt nie odpowiedział. Klikasz w ten wykrzyknik w kołku na dole posta i pojawia się opcja "edytuj". Marnie to rozwiązane, ale lepsze to niż nic :)

ocenił(a) film na 6
saitek

Oj tak, hejt do rapsów silny jest w mej rodzinie :P

ocenił(a) film na 8
rozkminator

Rodzinka tru metali? :D No i dzięki za tipa. Myślałem, że tym się tylko zgłasza :D

rozkminator

mam takie same odczucą dodałbym jeszcze

-klasyczne ratowanie ukochanej, nie mógł deadpool po prostu ścigać ludzi, którzy mu to zrobili i ich zabić - po co ta kobita?

ocenił(a) film na 6
Shoother

Dokładnie. To chyba dlatego że to był film na walentynki.

ocenił(a) film na 7
Shoother

Może dlatego, że Deadpool jest romantykiem. Twórcy czerpali z komiksu pełną garścią :)

ocenił(a) film na 8
rozkminator

W sumie mogli by ją zabić i pozostałaby dzika zemsta. Chyba, że planują odnieść się do jej komiksowego pierwowzoru.

rozkminator

Oj mi się muzyka bardzo podobała. I nie był to tylko "raps" mój drogi.
Jako osoba która przed wypadem do kina nie miała pojęcia kim jest Deadpool uważam, że bardzo fajnie zrobili pokazując jego historię od początku. Trochę go poznałam i już wiem kim jest i jak do tego doszło. To ważne. Nie da się w 10 minut streścić ( poznania dziewczyny, rodzącej się miłości, raka, mutacji, tortur oraz obawy że ukochana go już nie zechce)

ocenił(a) film na 6
sentia

Jak to się "nie da"? Właśnie to zrobiłaś w jednym zdaniu :D

rozkminator

Omg... wiesz o co chodzi... Pewne rzeczy trzeba rozwinąć ponieważ mają wpływy na dalszą fabułę.
Owszem streścić można ale to nieodpowiednie i nie da się tego zwizualizować.

ocenił(a) film na 6
sentia

Ok, zgoda, połowicznie robię sobie jaja, ale nie zgodzę się absolutnie, że to niemożliwe i nie da się tego zwizualizować. Zwłaszcza w filmie takim jak Deadpool, gdzie bohater gada bezpośrednio do widza! Tak jak pisałem:

"Powinni zrobić to tak: na samym początku, kiedy Deadpool siedzi na mostku i maże kulfony kredkami, powinien za pomocą kilku rysunków pokazywanych do kamery streścić cały ten cholerny romans, raka, mutagen, nabycie mocy i zarysować konflikt. "

To nie jest więc kwestia tego, że się "nie da"; co najwyżej ty możesz nie mieć wyobraźni, żeby to wymyślić - proszę, nie bierz tego do siebie, nie mam tu na celu tym stwierdzeniem nikogo obrażać, po prostu taki jest fakt i to dlatego niektórzy ludzie robią filmy czy piszą książki a inni nie. Albo, kolejny przykład, wspomniany już przeze mnie wstęp do Mad Maxa:

https://www.youtube.com/watch?v=-IJ8_Jf891k

albo do Road Warrior:

https://www.youtube.com/watch?v=9n29c-q3_8Q

albo nawet do Władcy Pierścieni

https://www.youtube.com/watch?v=BhjDnrw34QA

czy Diuny

https://www.youtube.com/watch?v=VZ2Nfvc8WMw

czyli filmów które zajmowały się historiami pierdylion razy bardziej rozbudowanymi - kilkuminutowe streszczenie wystarczyło w zupełności, żeby poinformować widza że a to świat bez benzyny runął i snuje się po nim wściekły wdowiec, a to że istnieje magiczny pierścień od którego zależą losy świata, a to że galaktykę czeka konflikt w którym dużą rolę odegra pewna substancja... DA SIĘ. Możesz najwyżej powiedzieć, że tobie takie rozwiązanie by się nie podobało, oraz podać argumenty dlaczego.

rozkminator

No błagam cię... to jest komiks który dotyczy bohatera... tego konkretnego bohatera, a nie wojny, zagłady i Bóg wie czego co jest powiązane ze 100 innymi rzeczami. Tutaj najważniejszy jest bohater i najważniejsze jest to żeby jego historię opowiedzieć od początku. Mam poznać charakter bohatera a opisanie jego "mutacji i miłości" w 10 minut byłoby niewybaczalnym spłyceniem. Spłycenie historii powstania największego kozaka we wszechświecie to byłby zwyczajny nietakt. Ale oczywiście można by zrobić z tego 3 razy większą rąbankę. Co kto lubi.

Wiesz życie człowieka można streścić z zdaniu " BYŁ, ŻYŁ I UMARŁ".... Ew pokazać na obrazku " Narodziny, obrazek z życia i trumnę z ciałem" OT I CAŁA HISTORYJA... Po co w ogóle w takim razie kręcić filmy i opowiadać jakieś historie o ludziach skoro "Urodzą się, trochę pożyją i umierają" można to przedstawić za pomocą rysunków. Ale tak nie robią ponieważ wszystkie wydarzenia wpływają na bohatera i go kształtują. Jako widz byłabym zdezorientowana gdyby mi ktoś pokazał 4 zdjęcia i powiedział " Gościu się mści. Zaakceptuj to" ok super.... Ale czemu się? Dlaczego ma maskę? Dlaczego ma twarz jak avocado? Co mu robili że tak się stało? Dlaczego w ogóle jest mutantem? Skąd umie tak walczyć? Dlaczego się nazywa Deadpool? Kim jest ta laska? Dlaczego mu na niej tak zależy? Dlaczego nie zabija tego Fransisa? Dlaczego ta baba jest taka silna? Dlaczego do jasnej cholery Deadpool odciął sobie łapę i ona mu sama odrasta? Co o za taksówkarz i dlaczego ma hindusa w bagażniku? A co z tą ślepą babką? Dlaczego Wade u niej mieszka?


Równie dobrze w Spidermanie ez można by zrobić 10 minuto prolog.... " Był sobie chłopak, zakochał się w rudej. ugryzł go radioaktywny pająk no i teraz z nadgarstków wystrzeliwuje pajęczynę i jest Superbohaterem" BANG....

Oooo albo jeszcze lepiej... TITANIC....
Po co Cameron w ogóle wprowadzał bohaterów... Sobie strzelić stopklatki i zatopić statek już w 20 minucie :)

ocenił(a) film na 6
sentia

Bardzo mnie cieszy że wspomniałaś o Titanicu. Różnica między DiCarpio a Deadpoolem jest taka, że DiCarpio i Winslet grają normalnych, "prawdziwych" ludzi, film zaś jest realistycznym dramatem. A Deadpool - ? Deadpool jest filmem o kolesiu w rajtuzach, który ma nadprzyrodzone moce. Ile by nie pokazywać romansów i tragedii, to nadal to będzie koniec końców koleś w śmiesznej piżamie. Traktowanie postaci komiksowych z powagą taką samą jak bohaterów w filmach o prawdziwych ludziach jest dla mnie... głupie :P Ile by romansów, tragedii i dramatów nie nawsadzali, to i tak nie będę tych postaci traktował poważnie. To jest typowy "grzech Nolana" - od takich historii to mam "Siedem" czy "Titanica" właśnie, tam zarysowanie psychologii bohaterów jest ważne i istotne, bo wiemy, że to prawdziwe postaci, ludzie, których moglibyśmy de facto w życiu spotkać, tam to jest istotne. Aczkolwiek i w filmach o "prawdziwych" ludziach też da się zarysować przeszłość postaci szybko acz wyraziście - historia Johna McClaine w Szklanej Pułapce jest zarysowana kilkoma migawkami z samolotu, rozmowy telefonicznej z dziećmi, obrączką na palcu i krótkim dialogiem z kierowcą limuzyny - i już wiemy, że facet jest byłym policjantem, żyje z żoną w separacji, aczkolwiek uczucia do niej w nim nie wygasły a w momencie zagrożenia jest zdeterminowany ją ratować. Proste, szybkie i skuteczne.

Deadpoola czy innego Batmana nikt w życiu nie spotka. Osobiście nie znoszę tego trendu w kinie komiksowym, zaowocował bowiem właśnie filmami, w których dzieje się mniej niż by mogło, a poświęca się czas na dramaty, które koniec końców bardziej i tak śmieszą niż przejmują. Burton nie tracił czasu na godzinne ekspozycje, kilka sekund wspominek z zabójstwa rodziców i już wiadomo wszystko, co potrzeba. Superherosi to nie Harlekiny... Dlatego właśnie Hindus z kolesiem w bagażniku zasługuje na większą nawet uwagę - bo kogoś z takimi "przejściami" być może spotkasz, albo być może sama będziesz mieć kiedyś ochotę wpakować kogoś do bagażnika, możesz się z nim identyfikować. Mocy Deadpoola za to nikt zdecydowanie nie nabierze, więc po co się nad tym rozwodzić? Niech pokaże co nimi potrafi zdziałać, zamiast ględzić o tym, jak je zdobył.

Największym kozakiem we wszechświecie to jest akurat Lobo :P I w jego przypadku origin rozwiązano wzorowo: zajmuje "całe" 3 strony narracji, w której zostaje wyjaśnione jak to narodził się na swej planecie jako wcielenie zła, w liceum wybił wszystkich mieszkańców swojej planety i obwołał się Mordercą Planet - po czym następuje konkretna fabuła, czyli jego perypetie z ostatnią, przeoczoną przypadkiem i pozostawioną przy życiu przedstawicielką jego rasy. Dla mnie nurt komiksów superhero nie "zasługuje" na podchodzenie do swoich bohaterów z takim pietyzmem. To nie The Walking Dead czy Maus, to kolesie z mocami w pelerynkach...

BTW też przed seansem nie miałem w życiu w rękach ani jednego zeszytu DP. Ja nie wiem, może jestem mało wymagający, albo szybko przyswajam informacje, bo dla mnie cały drugi akt był zbędny :P

rozkminator

No tak, Rose i Jack byli prawdziwymi ludźmi... Ale niewiele mieli wspólnego z górą lodową i zatonięciem Titanica. Sam Titanic był tylko tłem do pokazania miłosnej historii bohaterów ze statkiem i tragedią w tle.

Uważam, że w Deadpoolu te retrospekcje nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie są pretekstem do kolejnych żartów sytuacyjnych.
Oczywiście Batmana sie nie spotka... ale nikt tutaj nie mówi i spotykaniu bohaterów komiksów. Choć uważam, że ze znanych mi bohaterów komiksowych Deadpool jest najbardziej ludzki. Ma takie ludzkie zachowania.

Romans... eh. romans w tym filmie jest akurat tak wyczuwalny jak marmolada w pączkach z biedronki... Jest tylko tłem o wiele bardziej wyczuwalny jest sam motyw zemsty.

A prawda jest taka, że te retrospekcje w filmie zajmują ok 30 minut czyli mniej niż 1/3 filmu.

ocenił(a) film na 6
sentia

Spoko, każdy ma prawo do swego zdania. Generalnie to chodziło mi tylko o to, że - jak mam nadzieję udowodniłem - że _da_się_ zarysować przeszłość bohatera zwięźle acz treściwie, reszta spraw która z tej rozmowy wyszła to już kwestia gustów, które każdy ma wszak inne.

"No tak, Rose i Jack byli prawdziwymi ludźmi... Ale niewiele mieli wspólnego z górą lodową i zatonięciem Titanica. Sam Titanic był tylko tłem do pokazania miłosnej historii bohaterów ze statkiem i tragedią w tle." - Yup. Dokładnie. Bo ten film był dramatem, i tak samo jest na przykład w serialowej ekranizacji komiksu The Walking Dead, gdzie zombie apokalipsa jest tylko tłem dla dramatów i rozterek ludzkich bohaterów - i "działa" ta formuła właśnie dlatego, że są "zwykłymi" ludźmi. Gdyby to była jakaś ekipa mutantów walcząca z zombiakami, to skupianie się na ich wewnętrznych dylematach by się tak dobrze nie sprawdzało. Superherosi zaś jednak opierają się w mojej opinii bardziej na wydarzeniach, niż bohaterach. "Story-driven" a nie "character-driven", jak to mawiają anglojęzyczni.

"Choć uważam, że ze znanych mi bohaterów komiksowych Deadpool jest najbardziej ludzki. Ma takie ludzkie zachowania. " - nie znam cię, więc nie wiem jakie masz "zaplecze" i znajomość komiksowych bohaterów. Ciężko mi o jakichkolwiek superhero powiedzieć że mają ludzkie zachowania, gdy podnoszą Statuę Wolności jednym palcem albo strzelają laserami z oczu. Jedyną postacią z menu Marvela, DC i pochodnych, którą jestem w stanie uznać za "ludzką" jest Punisher - facet, który po śmierci rodziny chwyta za kałacha i rozprawia się z bandziorami. Nawet Batman mimo nieposiadania żadnych nadprzyrodzonych mocy jest dla mnie nie do końca "ludzki", bo śmiga w gumowym wdzianku ze sterczącymi uszami. Dla mnie pokazanie jak koleś się oświadcza czy jak wcina płatki przy porannej gazecie nie czyni go jeszcze ludzkim, skoro kilka scen dalej odcina sobie rękę, która mu odrasta.

Ja to widzę tak, że do dobrego filmu i sympatycznego bohatera, z którym można się nawet w jakimś stopniu utożsamiać, nie jest potrzebne takie skupianie się na jego przeszłości. Dobrym przykładem Indiana Jones - w filmach z jego udziałem nie bawiono się w "origin", a filmy były świetne. Były świetne, bo pokazywały ciekawe sytuacje, sama zaś postać Indy'ego jest przy tym wybitnie "komiksowa". Formuła, którą zastosowano w Deadpoolu moim zdaniem "napusza" niepotrzebnie bohaterów, podstępnie wmawiając widzom, że jeśli pokaże się im wariację Romea i Julii, to oglądają film który jest "głęboki" i "nie jest kolejną głupią rozwałką". Cóż, JEST, tylko przy tym przez pół godziny niepotrzebnie przynudza :P

rozkminator

"historia Johna McClaine w Szklanej Pułapce jest zarysowana kilkoma migawkami z samolotu, rozmowy telefonicznej z dziećmi, obrączką na palcu i krótkim dialogiem z kierowcą limuzyny - i już wiemy, że facet jest byłym policjantem, żyje z żoną w separacji, aczkolwiek uczucia do niej w nim nie wygasły a w momencie zagrożenia jest zdeterminowany ją ratować. Proste, szybkie i skuteczne."

To akurat uważam za nietrafiony przykład. Szklana Pułapka, którą wymieniłeś to akurat kolejna część. Streszczenie takie wrzucili dla widzów, którzy oglądają to pierwszy raz. Miało to cel, aby każdy - fan czy pierwszy widz wiedział o co chodzi. Przy Deadpoolu 3 pewnie powtórzą ten zabieg np. Arabowi (nawiązanie do Hindusa - w każdej części dadzą innego taksówkarza na przykład) w taksówce powie, że miał raka i z miłości poddał się eksperymentowi, a potem dla Magneto w walce powie, że pokonał Ajaxa i z nim też da radę.

ocenił(a) film na 6
KLAssurbanipal

Mówię o PIERWSZEJ Szklanej Pułapce...

rozkminator

Dawno oglądałem, więc może masz rację i się pomyliłem myśląc, że piszesz o którejś z kolejnych części od 3. wzwyż. Wydawało mi się, że w pierwszej części nie miał jeszcze problemów z żoną i nie mieli dzieci.

ocenił(a) film na 6
KLAssurbanipal

Oglądałem chyba dwa czy trzy tygodnie temu, więc pozwolę sobie stwierdzić, że mam rację ;)

rozkminator

(spoilers)

Ocena bliska mojej. Dodam że samo zawiązanie intrygi było zwyczajnie trywialne. Kluczem do sekretnego laboratorium, gdzie przeprowadza się testy na ludziach... jest facet który przychodzi do baru. Nie wygląda to specjalnie poważnie. No i strasznie płaski villain. "Właściwie to nie czuję już niczego". Serio?

Ale poza tym całkiem miłe.

użytkownik usunięty
rozkminator

Przecież sam film nie zaczyna się originem, tutaj mamy retrospekcje dzięki czemu film ani trochę się nie ciągnie (przynajmniej dla mnie), a jest to problem paru filmów o superbohaterach z pokazywaniem ich originu

Poza tym jest to pierwsza ekranizacja o nim

ocenił(a) film na 6

Zgodzę się, że nie jest to taki koszmar jak F4 na przykład. Ale posłużę się po raz któryś przykładem najlepszego filmu z rajtuzem ever: Batman Burtona poświęcił przeszłości postaci ledwo kilka minut - mimo to doskonale było wiadomo co, jak i dlaczego. Dla mnie filmy o takich bohaterach gdy tylko próbują ukazywać główną postać na poważnie, z automatu stają się śmieszne. Mogli by pokazać i sceny z Holokaustu - ale gdy film jest o kolesiu który w kolorowym stroju odwala cyrkowe sztuczki, to nie będę go traktował poważnie. Jak na mój gust mogą więc darować sobie takie pompatyczne zagrywki. "Łolaboga, taki on ludzki, bo miał narzeczoną, normalnie prawie jak mój sąsiad"...

Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby ktoś postanowił zrobić Punishera na taką modłę. Zamiast napierdzielać z karabinów i wsadzać gangsterom granaty w odbyt - przez pół filmu turlałby się z roześmianą rodzinką po trawie na tle tęczy i rysował serduszka palcem na piasku...

użytkownik usunięty
rozkminator

W zasadzie to ten pomysł z Punisherem nie jest taki zły (no może poza tym turlaniem się z rodziną na tle tęczy), w końcu Frank Castle też miał kiedyś szczęśliwą rodzinę

ocenił(a) film na 6

O FU*K, HOLLYWOOD, NIE SŁUCHAJCIE MNIE, TO BYŁO TYLKO DLA BEKI!!! xD xD Wszystko, co nam potrzeba wiedzieć o rodzinie Franka, to że nie jeżdżą już na rowerku! xD

ocenił(a) film na 6
rozkminator

Mr Plinkett agrees:

https://www.youtube.com/watch?v=F2C2Svm-r1M

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Nareszcie ktoś, kto odniósł się obiektywnie do tego filmu! Mnie też się podobał ale jakieś 90% ocen jakimi są 10 i 9 szczerze mnie dziwią..
Trzeba przyznać, że film miał świetne ale i bardzo słabe momenty - chodzi mi tu głównie o humor niskich lotów, o którym wspomniałeś. Już nie mówię nawet o tej marnej scenie końcowej..

użytkownik usunięty
koadra

Zgadzam się - i dodam jeszcze słabą i oklepaną grę "aktorską" dupy Deadpoola (ta cała Vanessa) , plus sam film wydawał mi się trochę za krótki. Dlatego oceniłam go na 7. :)

ocenił(a) film na 7

O tak, zapomniałam o Venessie - może właśnie dlatego, że jest do bólu nie wyróżniająca się :D

użytkownik usunięty
koadra

Nie wiem też czemu, ale wydawała mi się momentami strasznie sztuczna (znaczy wygląd) - może to przez te usta i doczepiane włosy?? :)

rozkminator

Origin Story. Jako przykład podajesz Fury Road, ale uważam, że to jest zły przykład. Po pierwsze mamy tu do czynienia z innym typem filmu. W MMFR widać na dłoni, że George Miller chce odkrywać post-apokaliptyczny świat, niż historię głównego bohatera. Max tak na prawdę nie jest katalizatorem w tym filmie, tylko Furiosa, to ona powoduje zapłon całej fabuły filmu. Max tak jak widz jest wciągnięty w wir akcji. Uważam, że już prędzej za przykład posłużyłby film John Wick albo Dredd, ale znów, to mamy zupełne inne podejście do tematu.

Twierdzisz, że można by było "streścić cały ten cholerny romans, raka, mutagen, nabycie mocy i zarysować konflikt". No można by było. Ale po co? Żeby było więcej akcji i krwi, nie znając motywów głównego bohatera, a dokładnie antybohatera, chociaż na więcej krwi i akcji, i tak nie było budżetu? Scenarzyści odwalili kawał dobrej roboty nadając ton, co się zapowiada, krwistej serii przy tak skromnym budżecie. "ten cholerny romans, raka, mutagen, nabycie mocy i zarysować konflikt" to nie jest origin story dla Deadpoola, to jest historia Wade'a Wilsona. Właśnie ten 2 minutowy montaż, jest origin story dla Deadpoola. Jeśli zrobić to jako sedno filmu to najprawdopodobniej mielibyśmy kolejne Wolverine: Origins.

Rhett Reese i Paul Wernick, to rzeczywiście prawdziwi bohaterowi tego filmu. Scenariusz został skonstruowany nielinearnie, ale nadal wiadomo kiedy co się dzieje i utrzymuje wartką akcje. Wiedzieli, że nie ma sensu wdawać się w np. to jak został uszyty jego kostium i z czego, czemu jego oczy są białe w kostiumie, co jego zdolności konkretnie potrafią czy jak znalazł gości, którzy mogą coś wiedzieć. My po prostu wiemy, że Deadpool wie jak to zrobić, wie jak wydobyć informacje i sam fakt, że mówi do Rekrutera, że właśnie z 41 potwierdzonych zabójstw już jest 89, to obrazuje, że Deadpool jest gościem, który dojdzie po trupach do celu. Deadpool nie jest detektywem. Ktoś coś może wiedzieć, mówisz albo kula w łeb. To jest Deadpool. Ale jak ukazać Deadpoola, żeby np. było widać różnice między nim, a takim Punisherem? Punisher też ściga złoczyńców i zabija ich nie rzadko w brutalny sposób. Scenarzyści nie chcieli upraszczać, tylko do czarnego humoru Deadpoola. Więc tło historii Wade'a Wilsona posłużyło, żeby stworzyć kompas moralny dla naszego antybohatera. I ja uważam, że im, jak zarówno Pan Reynolds, świetnie uchwycili jakim bohaterem jest Deadpool.

Wyżej jest też zarzut np:
"Dodam że samo zawiązanie intrygi było zwyczajnie trywialne. Kluczem do sekretnego laboratorium, gdzie przeprowadza się testy na ludziach... jest facet który przychodzi do baru. Nie wygląda to specjalnie poważnie. No i strasznie płaski villain. "Właściwie to nie czuję już niczego". Serio?"

Znów scenarzyści robili to absolutnie świadomie. Miller (Barman) mówi do Wade'a przed pierwszą rozmową z Rekruterem, kiedy ten czeka przy stoliku, następujące słowa:
"You should probably go over there and talk to him, I don't know it, it might further the plot"
Twórcy filmu absolutnie zdają sprawę jak niedorzecznie ta scena wygląda, więc otwarcie dają znać, że to jest element, żeby zawiązać fabułę. Nie traktują widza jak idiotę. Naśmiewają się sami z tego. Główny złoczyńca w filmie? Znów ta sama sytuacja. Twórcy już na samych początkowych napisach filmu wymieniają go jako typowego "złoczyńcę z brytyjskim akcentem".

Scenarzyści korzystają ze wielu przenośni, dosyć oklepanych, które były już wykorzystane multum razy w wielu innych filmach, ale nie próbują to sztucznie zakrywać. Gorąca laska jako dama w opałach, zły Brytyjczyk, gościu który jest po to, żeby tylko popchnąć fabułę, gościu dla beki itd itd.

Ten film fabularnie jest banalny, momentami oklepany, ale celowo i w pełni świadomie. To nie wyrafinowana fabuła czyni ten film perełką filmów o superbohaterach, ale postać Deadpoola i kreacja Reynoldsa. Film mógłby być lepszy, to na pewno i ma swoje wady, ale patrząc ile lat był w piekle produkcyjnym i całkowity budżet, to na prawdę jestem pod wrażeniem to co zobaczyłem w kinie.

ocenił(a) film na 6
precog

"Twierdzisz, że można by było "streścić cały ten cholerny romans, raka, mutagen, nabycie mocy i zarysować konflikt". No można by było. Ale po co? Żeby było więcej akcji i krwi, nie znając motywów głównego bohatera, a dokładnie antybohatera, chociaż na więcej krwi i akcji, i tak nie było budżetu?'

Yup, dokładnie. Kung Fury miało ze 100x mniejszy budżet, a jednak zdołało w 30 minutach skompresować same dowcipy i napierd*lankę.

"Ale jak ukazać Deadpoola, żeby np. było widać różnice między nim, a takim Punisherem? Punisher też ściga złoczyńców i zabija ich nie rzadko w brutalny sposób. Scenarzyści nie chcieli upraszczać, tylko do czarnego humoru Deadpoola. "

Ma inny kostium, to nie wystarczy? Jak nie wystarczy, to jest jeszcze wspomniany przez ciebie czarny humor DP, Punisher zazwyczaj odstrzeliwuje kolesi bez użycia one-liner'ów.

rozkminator

Jak zaczynasz porównywać ze sobą filmy to łatwo zejść z tematu dyskusji, która do niczego nie doprowadzi, bo jest mnóstwo zmiennych, w których niektóre narzędzia wykorzystane przez twórców będą działać w jednym filmie, a w filmie porównywanym już nie. Podam przykład, Dracula z 1931 w reżyserii Toda Browninga była kręcona w dzień, a wersja hiszpańskojęzyczna kręcona przez George'a Melforda w nocy. Do dyspozycji było to samo studio i ten sam scenariusz, ale każdy z zespołów inaczej podszedł do filmu. W efekcie mamy różniące od siebie filmy, nie tylko w kwestii językowej, ale i artystycznej. I widzowie się sprzeczają do kwestii, czyja wersja jest lepsza. Teraz zmień studio, budżet czy np. gatunek - widzisz dokąd zmierzam?

Na początku porównujesz film do Fury Road, teraz porównujesz do Kung Fury, filmu krótkometrażowego do filmu stworzonego przez czołowych specjalistów w danej dziedzinie i filmu, które stworzyło 13 tysięcy miejsc pracy. A to tylko garstka różnic, które podaję. Gdyby Deadpoola skrócić do 30 minut, to z pewnością też byłyby same dowcipy i napierdalanka. Ale znów A =/= B. To porównywanie jabłek z pomarańczami.

W jednym filmie jest potrzebna krew i przekleństwa, w drugim niekoniecznie. Reżyser Strażników Galaktyki słusznie wyraził swoje obawy, że Hollywood wyciągnie złe wnioski z filmu, ignorując zupełnie kwestię samego filmu, scenariusza i jaką postacią jest Deadpool, tylko po słowach kluczowych producenci pójdą czyli: "krew", "przekleństwa", "napierdalanka", "burzenie czwartej ściany". Czy to jest prawdopodobne? Jak najbardziej i pewnie już to się dzieje jak my sobie tutaj dyskutujemy. Dla mnie to bardzo zła wiadomość, ale dla Ciebie już być może nie. Jeśli to się ziści, to będzie ci dane obejrzeć film gdzie będą same dowcipy i napierdalanka, ale to już nie będzie Deadpool.

Nie próbuję tutaj nikogo przekonywać jakim "zajebistym" filmem jest Deadpool, tylko twórców, którzy stworzyli na pierwszy rzut oka banalny scenariusz, ale nie potraktowali widzów jak idiotę. Czy Deadpool mógłby być non-stop same dowcipy i napierdalanka? Jak najbardziej. Ale czy w budżecie, które dało im studio. Absolutnie nie. W ostatniej chwili przed produkcją z budżetu zostało wycięte 7-8 milinów dolarów, więc scenarzyści musieli w ciągu 48 godzin wyciąć 9 stron ze 110-stronicowego scenariusza. Między innymi musieli zredukować akcje, nie zobaczyliśmy np. jak Deadpool ściga na motocyklu Ajaxa czy wielkiej, wielkiej strzelaniny w trzecim akcie, dlatego Deadpool zapomina swojej torby z bronią w taksówce.

Nie podoba Ci się film, to proszę bardzo. Aczkolwiek uważam, że twórcy odwalili kawał niezłej roboty przy budżecie, który otrzymali, a przy tym oddając antybohatera jakim jest Deadpool, jego humor oraz nadali ton tej serii. To na prawdę powiew świeżości i rzadko kiedy do kina idzie się na film gdzie twórcy nie traktują widza jak półgłówka.

ocenił(a) film na 6
precog

Nie całkiem załapałeś ta analogię do Kung Fury. Chodziło mi o to, że przy swoim budżecie wyprodukowali film krótki, ale skondensowany. Gdyby mieli 3x więcej kasy, to zapewne powstałby standardowy 90-minutowy film, zapewne równie skondensowany. Podałem Kung Fury jako przykład, bo z duuuużo mniejszym budżetem zrealizowali film zawierający w sumie chyba więcej akcji niż 3x dłuższy Deadpool. Mówisz że obcięli im 8 baniek z budżetu a przecież to jest 15x budżet Kung Fury, po którego obejrzeniu ja bym się raczej zaczął zastanawiać, gdzie tak naprawdę trafia kasa z budżetu niektórych filmach - bo chyba nie na ich realizację...

Jeśli nie Kung Fury, to Hot Shots 2 - film przepełniony parodią kina akcji, gdzie gagi są co kilka sekund, tak samo akcja. Tam też co najśmieszniejsze są flashbacki do przeszłości bohatera i są zrobione moim zdaniem dużo lepiej niż w Deadpoolu, bo są to kilkuminutowe albo kilkunastosekundowe wstawki rozłożone po całym filmie.

Nie mówię, że film mi się nie podobał. Nie podobał mi się scenariusz. Nie lubię filmów komiksowych, które udają że nie traktują widza jak półgłówka. To SĄ filmy dla półgłówków, nie wiem czemu tyle ludzi boi się przyznać że lubią takie filmy tylko koniecznie chcą żeby w nie wciskać filozoficzne smęty, żeby ewentualnego krytyka odstraszyć od użycia terminu "głupi film". Wyobraź sobie że ktoś zechciałby nakręcić Rambo, w którym połowa filmu składa się z jego wspomnień sprzed Wietnamu. Po co coś takiego?? Chyba tylko po to, że dużo ludzi dziś "boi się" przyznać że Rambo czy Commando - typową rzeźnię dla półgłówków - ogląda się świetnie, więc chcą mieć w filmie coś "poważnego" na "usprawiedliwienie" tego, że film im się podobał. Strach się przyznać, że się lubi "Batman and Robin" bo chmara psychonolanów zaraz rzuca się zakładać monokle i udowadniać że "mroczny rycerz jest inną postacią"...

Ja tam jestem dzieckiem lat 80tych i lubię stawiać sprawy jasno. Jeśli w filmie jest koleś który zasuwa w lateksowym wdzianku, to z automatu to jest film dla półgłówków. Nie widzę przy tym absolutnie powodu, aby mi się przy tym nie podobał. Irytuje mnie nurt kina komiksowego chcącego odciąć sie koniecznie od korzeni. W efekcie mamy pokolenie "fanów superbohaterow" którzy nawet nie czytali komiksów a próbują dyskutować o tym, jakie powinny być filmy na ich podstawie.

rozkminator

Ja absolutnie załapałem analogię i uważam, że jest bez sensu właśnie z tego względu. Jest dużo zmiennych w tych filmach, że można siedzieć godzinami i zastanawiać się "co by było gdyby".

Jeśli nie wiesz na co idzie kasa z budżetu, to lepiej trochę poczytać o produkcji filmów i się doinformować, niż zarzucać twórcom złe gospodarowanie pieniędzmi. Z czubka mojej głowy, to już podam, że podczas produkcji, to masz do opłacenia aktorów, scenografię, kostiumy, kaskaderów, pirotechnika (zawsze musi być straż pożarna na planie), podróże, sprzęt filmowy, różne obiekty wynajmu, no i oczywiście blokowanie ulic i autostrad (tu już mówimy o sześciocyfrowych liczbach). Później masz post-produkcję, montaż, CGI (im lepsza tym droższa), ścieżka dźwiękowa i licencję na wykorzystanie utworów w filmie, a to koszta od miliona do trzech milionów dolarów, a to za samą licencję dla jednego utworu. Dla przykładu za wykorzystanie muzyki AC/DC w zwiastunie to koszta minimum 300 tysięcy dolarów. Ryan Reynolds przyznał w wywiadzie, że nie było ich stać na wykorzystanie utworu Gwen Stefani. Dodatkowo myślisz, że Fox nie płaci nic Marvelowi za prawa do Deadpoola? Jeszcze jest Negasonic i Colossus. Sony zapłaciło 20 milionów dolarów za prawa za wykorzystanie Spidermana w Spiderman 2, później kolejne 10 milionów dolarów za scenariusz. Mało tego co napisałem wyżej, to jak dodasz do tego czołowych specjalistów w danych dziedzinach, to już koszta znów rosną.

Stworzenie filmu, to jest bardzo skomplikowana robota i najwyraźniej mało osób zdaje sobie o tym sprawę. Quentin Tarantino na swój najnowszy film miał budżet 44 milionów dolarów? Dla niewtajemniczonych w świat produkcji filmowych, to może być dużo, biorąc pod uwagę, że praktyczny cały film dzieje się w jednym miejscu, ale jak wziąć już pod uwagę ilość talentów do opłacenia, sprzętu i każdej osoby na planie, to już ta cena nie wydaje się tak duża.

"Jeśli w filmie jest koleś który zasuwa w lateksowym wdzianku, to z automatu to jest film dla półgłówków.", widzisz, ja to wiem, Ty to wiesz i scenarzyści też o tym wiedzą, więc film jest tego samoświadomy. Film właśnie w tym względzie nie traktuje widza jak idiotę, bo zdają sprawę, że oni (widzowie) zauważą jakie to jest banalne, więc w tej banalności to działa. Tak samo Ant-man odniósł sukces, bo wie jak sam pomysł "człowieka, który kontroluje mrówki" jest niedorzeczny i film wcale tego faktu nie zakrywa.

Dodam, że pierwsza część Rambo to nie jest "typowa rzeźnia dla półgłówków", gdyż w niej nikogo Rambo nie zabija i jest bliższa książki. Dopiero kolejne części zrobiły się rzeźnią, ale nadal lubię serię.

"W efekcie mamy pokolenie "fanów superbohaterow" którzy nawet nie czytali komiksów a próbują dyskutować o tym, jakie powinny być filmy na ich podstawie." Takie dyskusje zawsze wynikają i będą wynikać, szczególnie przy adaptacjach. Mamy takie przypadki jak Batman, który doczekał się wielu interpretacji i sami fani komiksów dyskutują, która jest lepsza. Komiks rządzi się własnymi prawami, książka własnymi, a film własnymi i właśnie dlatego każdy z nich powinien być oceniać w swoim medium. Mroczny Rycerz Nolana, jest o tyle ciekawym przypadkiem, że film ma solidne fundamenty. W tym względzie, że nie musi się podpierać materiałem źródłowym i jest też dobry jako pojedynczy film, nie potrzebuje ani prequela, ani sequela. Tak właśnie lubię oceniać filmy, tym czym są. Dużo osób niepotrzebnie traci czas i energie narzekając, że "w książce było tak bla bla" albo "w komiksie było to ble ble", jeśli ktoś chce, żeby film był jak pierwowzór, to powinien się trzymać pierwowzoru, bo najwyraźniej nie rozumie filmów. Więc nadal twierdzę, że scenariusz jest przemyślany i solidny, ale to też nie znaczy, że każdemu musi się podobać. Moja chęć udzielenia się w tym wątku jest między innymi dlatego, że absolutnie się nie zgadzam z tym, że tropienie gości Francisa przez Deadpoola powinno być sednem filmu.

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Widziałem już film i mogę powiedzieć tyle, co napisałem w uzasadnieniu oceny: Świetnie oddal klimat Deadpoola, ale to z kolei nie moja bajka. Nie każdy lubi oglądać superbohaterów w wersji "R". Na szczęście już niedługo wracamy do normy i będzie Apocalypse, BvS i w końcu - CIVIL WAR :)

rozkminator

Ale ten romans był w porzaądku akurat i film miał celowo tak skonstruowaną fabułę, że zaczyna sie scenami akcji ze srodka, a potem idzie do początku, żeby nie męczyć originem i żeby ciągle było tempo i wrażenie, że jesteśmy od razu "od jakiegoś czasu" w czasie wydarzeń

ocenił(a) film na 6
Piknik_na_skraju_drogi

Chyba mu się to w moim przypadku nie udało :P

ocenił(a) film na 5
rozkminator

Największy minus to gimbusiarski humor o lodzikach i seksie ogólnie.

użytkownik usunięty
rozkminator

Po kolejnym seansie stwierdzam że największą wadą filmu jest brak policji. Strzelają, granaty wybuchają na autostradzie a policji jak nie było tak nie ma. Zamiast tego dwójka z X-men. Rozumiem że to komiks ale już w Avengers była policja współpracująca z dobrymi superbohaterami a tutaj nic. Po takiej strzelaninie byłoby pełno policji a Deadpool byłby traktowany jako kolejny zwykły kryminalista do powstrzymania za wszelką cenę.

użytkownik usunięty

Zamiast tego spokojnie sobie gadają na tej autostradzie pomimo że jeszcze przed chwilą było tam regularne pole bitwy.

ocenił(a) film na 9
rozkminator

https://www.youtube.com/watch?v=izGwDsrQ1eQ
To, że główny bohater, rzekomo zaprzysięgły fan WHAM!, uważa, że "Careless whisper" to piosenka tego zespołu. Tymczasem to już samodzielna piosenka George'a Michaela. Jego pierwsza. To prawda, pisana z myślą o duecie, ale ten rozpadł się i Andrew Ridgley podarował ją George'owi. Reszta to już historia...
Nie wiem, dlaczego Deadpool uważa, że to piosenka Wham.
Może nie mógł się pogodzić z rozpadem zespołu?
:-)

rozkminator

zgadzam się w 100% z rozkminatorem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones