Muszę przyznać, że nie oglądałam naprawdę dobrego filmu z Mandy Moore. Ten jest pierwszy. Trochę dziwny, ale własnie dzięki temu jest tak wyjątkowy.
Bardzo podobały mi się dialogi Henry'ego i Rudy'ego o życiu. Z niektórymi się zgadzam.
"-Wiesz czym jest zycie?
-Szyderczym śmiechem w drodze do bram piekieł.
-Nieprawda.
-Padołem łez?
-Nie. Życie to radosne klaśnięcie w ręce."
Przez cały film udzialała mi się depresja Henry'ego i ciężka atmosfera, a na samym końcu pojawiła się iskierka nadziei na to, że te życie jednak nie jest takie złe.
Również uwielbiam ten cytat. Co do filmu- jak oglądałam go pierwszy raz to bardzo się wzruszyłam, za kolejnymi razami coraz mniej, ale nic to bo nadal uważam że ten film jest genialny,taki niekonwencjonalny... wczułam się w niego na maxa. Najlepiej pokazana jest przemiana głównego bohatera, jak pod wpływem uczuć przezwyciężał swoje fobie- ogólnie postać i charakter dobrze przedstawione.