Jak zinterpretowaliście tę scenę, w której Dorota stoi w oknie, później nastepuje zjazd kamery na dół i pokazanie twarzy ordynatora, podświetlonej na czerwono? Mnie skojarzyła się ona z Piekłem: lekarz trafił do Piekła za krzywoprzysięstwo. Czy ktoś myśli tak jak ja, czy to tylko jakies moja urojenia? ;)
z tym, że w moim mniemaniu on wcale nie dopuścił się krzywoprzysięstwa....
jednak też mnie zastanawia symbolika tej sceny.
siłą rzeczy, przy dekalogu staramy się dopasować symbolikę do konkretnego przykazania. fakt ,pierwsze skojarzenie - piekło. jednak intuicja podpowiada, że Ordynator jest tu dobrym duchem. stracił rodzinę (została mu zabrana w jego odczuciu przez Boga?) jednak uratował dziecko. kłamstwem - nie sądzę. powołał się na jedynie namacalną i sprawdzalną rzecz - swoją wiedzę medyczną. można domniemywać, że kategoryczny sąd (w tej konkretnej chwili) wypływał z chęci uratowania tego jednego życia, mam takie silne przerzucie. krzywoprzysięstwo "przysięgam"? nie znalazłem tu odwołania do Boga, a jedynie do konkretnych przekonań. nie mam wątpliwości, że Bóg jednak działał przez Ordynatora