Co prawda oglądam "Dekalogi" po kolei i jestem właśnie przed trzecim, ale nie jestem w stanie pominąć myślami Barcisia w tej drugiej części. Cały czas gdzieś tam w tle, ale jednak obecny na sali, gdzie leżał Łukasiewicz... Czy to ta sama postać, co w "Dekalogu. Jeden" ? Znajduję argumenty, że tak. Teraz pora sprawdzić, czy w takim samym kontekście pojawia się w pozostałych częściach...
Ja obejrzałam najpierw szóstkę, i też był Barciś kręcący się gdzieś w tle. Ciekawe. Może to metafora Boga?
Artur Barciś pojawia się w każdej części Dekalogu w momentach kluczowych dla bohaterów. Może być to metafora Boga albo personifikacja Anioła Stróża bądź sumienia (tak to odczytuję).
Sam Barciś kiedyś spytał sie Kieślowskiego kogo on gra , Boga , anioła ? Kieślowski odpowiedział : "nie wiem ... ". Uwazam , ze to personifkacja sumienia ludzkiego ..
Niedawno w Dzień dobry TVN Barciś wspominał, że faktycznie Kieślowski mówił mu, że nie wie kim jest ta postać, ale po premierze uznał on, że reżyser doskonale wiedział kim jest ta postać. Nie mówił mu prawdy, bo wiedział, że jeżeli powie mu, że gra Boga/anioła stróża/sumienie/przeznaczenie, to będzie się starał ich grać, a reżyserowi nie o to chodziło.
To Chrystus, który obiecał, że będzie z Nami, aż do skończenia świata. Kościół Katolicki podkreślając świętość Eucharystii podkreśla iż męka Jezusa na Golgocie wciąż trwa, gdyż jest poza czasem. W Dekalogu on się nam przygląda, a raz może nawet poświęca się z miłości do bliźniego tajemnicze wyłowienie kolejnej osoby w I i puste ognisko. To jest moje zdanie.
Pawe91, bardzo ciekawa interpretacja... :) Choć się z nią nie zgadzam, to jest warta uwagi ;)
Jednak w przypadku Dekalogu I mylisz się, ponieważ z jeziorka wyłowiono ciała Pawła i jego kolegi Marka (chłopcy chodzili razem na angielski, który został odwołany, dlatego poszli razem na jeziorko. Zaniepokojona mama Marka, Ewa Jeziorska, dzwoniła do zajętego pracą Krzysztofa-ojca Pawła, potem spotkali się na korytarzu -tam matka Marka mówi, że na jeziorku lód się załamał; w scenie, gdy ciała są wyławiane, matka Marka stoi tuż obok Krzysztofa, w przerażeniu zakrywa ręką twarz i jako jedna z pierwszych pada na kolana). To na 100% ciało Marka, a nie postaci granej przez pana Barcisia.
W sumie to możliwe, ale bym musiał obejrzeć ten odcinek jeszcze raz. Pamiętam jednak, iż coś mi takową interpretację w jedynce narzuciło. Jednak już minął ogrom czasu od seansu.
kurcze dzieki... nie moglem zrozumiec kim był drugi wylowiiny jesli nie kolegą chlopca... a to on mi towarzyszył
Mnie też zafrapowała ta postać, która pojawia się w ważnych momentach. Poza tym, Barciś, według mnie, był idealny do tej roli. Chyba właśnie o to chodziło, abyśmy sami sobie odpowiedzieli kogo symbolizuje ta postać.
Obejrzałam jak na razie I-V. Barciś za bardzo się nie nagrał w Dekalogu, to przecież tylko momenty, ale na pewno znaczące i śmiało można stwierdzić że gra on najważniejsza postać w całej serii :) Do roli Boga to on mi raczej nie pasuje, myślę że raczej jest symbolem naszego sumienia, ostrzeżenia, być może aniołem stróżem.
Nie ma go w VII i X. W VII miał być, ale scena z nim nie udała się (jakieś problemy techniczne). Natomiast w X go nie ma zapewne ze względu na lżejszy, prawie że czarnokomediowy, charakter tamtej opowieści.
A może Barciś to szatan?
Pojawiający się zawsze wtedy, gdy bohaterowie są kuszeni lub przechodzą trudne chwile? Barciś pochmurnieje, gdy Dorota Geller mówi mężowi, że go kocha.