ladny film,jak dla mnie nie ma tu postaci negatywnych.
Jest Ewa-kochanka,ktora przez niezdecydowanie namieszala sobie i innym
w zyciu,budzi moje wspolczucie,
jak takim ludziom pomagac-milosci seksualno-malzenskiej nie da sie dzielic na dwoje w europejskiej kulturze.
facetowi chyba jednak latwiej w takich sytuacjach.
a rodzina juz inna.

Nie bez powodu akcja toczyła się w wigilię, czas miłości rodzinnej, ciepła. Była sama przez trzy lata, wiedząc, że jej były mąż i kochanek ułożyli sobie życie z innymi kobietami, pozakładali rodziny. Myślę, że Kieślowski usprawiedliwił jej poczynania bardzo dobitnie. Mi szczerze mówiąc było jej żal i potrafię ją zrozumieć.

Pozdrawiam.

Tak, mi też było żal Ewy. Niestety, znam kobiety takie jak główna bohaterka, które nie potrafią sobie poradzić z własnymi uczuciami i wkraczają w dziwny stan, myląc prawdę z fikcją, chcąc zniszczyć szczęście innych, choć myślą, że robią dobrze. Ciężki odcinek, to prawda, ale - jakby wyjęty z życia. Brawa dla aktorów - zagrać takie emocje w niecodzienny wieczór - mistrzostwo.

Mi nie jest żal Ewy, znam takie manipulatorki jak ona . Uważam, że nie myślała, że robi dobrze , wiedziała że miesza i robi źle ale mało ją obchodziło cokolwiek poza nią samą . Typowa egoistka i kombinatorka, która wyłącznie swoimi działaniami doprowadziła do tego, że jest sama i nie może sobie z tym poradzić... Nie mam dla niej ani odrobiny współczucia. Udaje bezbronną, biedną kobietkę, którą trzeba się zaopiekować bo sama sobie nie poradzi. Do ostatniej chwili kłamie, mówiąc co jej ślina na język przyniesie z tym bezczelnym, nieszczerym uśmieszkiem na twarzy...

No dobra ale jaki to ma związek z 3 przykazaniem??