nastawiłam się, że reszta oparta także będzie na schemacie typu złamanie przykazania = kara boska. Jednak w części drugiej i trzeciej kary się nie doszukałam, wszystko właściwie dobrze się kończy. Chyba że źle to interpretuję?
Wydaje mi się, że rzeczywiście kara nie jest wspomniana w części II i III (jestem właśnie po trzech częściach), ale jak najbardziej jest pozostawiona w domyśle.
W części II możemy spodziewać się kondycji psychicznej bohaterki (K. Janda), która będzie musiała żyć z mężem, na którego śmierć liczyła, nie wspominając o świadomości, że ozdrowiały wychowywał będzie nie swoje dziecko.
Karę tutaj, w III części odbieram w kontekście bohaterki (M. Pakulnis). Zbezcześciła święto i rodzinną atmosferę w domu Janusza, upatrując nadziei na wzbudzenie dawnych uczuć właśnie w magii tego dnia. Karą było ostateczne odejście mężczyzny, a dla niego utrata zaufania żony.
Może to dosyć podstawowa interpretacja, zwłaszcza, że jeszcze siedem części przede mną.
Wydaje mi się, że Twoja interpretacja nie jest kompletna. Ja doszukiwał bym się nawet jakiejś pokusy, grzechu w bohaterce (M. Pakulnis). Niby był szczęśliwy z rodziną, ale kiedy łamali się opłatkiem w domu Ewy to nie miał żadnych oporów, a nawet chęć na coś więcej. I te "kuszenie" po którym jednak do niczego nie doszło może być nauczką, że jednak takie dni trzeba spędzać z bliskimi. Ale co bym tu nie napisał to i tak co trochę rozsądniejsza głowa będzie miała swoją interpretację ;) Ale ta część Dekalogu {3 oczywiście} najsłabsza z pierwszych 5 które ogladałem jak na razie...
Myślę że zachowała się samolubnie i patrzyła że to co czyni rani innych ludzi. Poszła na pasterkę tylko po to aby zobaczyć Janusza który dla niej również złamał owe przykazanie. W tym wszystkim jest żona która jako bierny obserwator, zostaje najbardziej poszkodowana. Jestem ciekaw interpretacji końcowej. Żona owszem straciła zaufanie do Janusza ale wybaczyła mu jak powiedział że definitywnie skończył z Ewą. Tak przynajmniej tak to rozumiem i z tego powodu sądzę że film skończył się dość optymistycznie. Wracając do filmu to póki co obejrzałem 5 i 6 z Dekalogu. Film oczywiście nie umywa się do rewelacyjnej 5 ale uważam że jest lepszy od 6 gdzie Lubaszenko kompletnie nie przekonał mnie do swojej roli. Ode mnie III dostaje 7/10.